piątek, 10 marca 2017

Rozdział 5


Znalezione obrazy dla zapytania gify z telefonem i dziewczyną



 Przypuszczałem, że Jessica postanowiła się pobawić ze mną. Nie odpisywała na moje wiadomości już od dwóch dni. Nie wiedziałem, czy to specjalnie, czy może coś jej się stało. Możliwe, że to jednak zemsta za moje roztargnienie i chciałem, aby było to tylko to i nic więcej.
 Nadal również nie potrafiłem uwierzyć, że w ciągu tych kilku dni zdążyła mnie połączyć tak silna więź z Jess i praktycznie czy w dzień, czy w noc myślałem tylko o tym, czy była bezpieczna i szczęśliwa. Wiedziałem jednak, że w ciągu tych kilku chwil nie byłbym w stanie zauroczyć się dziewczyną, o której wciąż tak mało wiem. Postanowiłem ostatecznie, że mimo odległości, która nas dzieli, będę starał się ją chronić. Choćbym miał nawet rzucić to, co robiłem do tej pory - nagrywanie na YouTube. Może to brzmiało absurdalnie, ale w tym momencie właśnie tyle byłem w stanie dla niej zrobić.
 - Romeo, jeżeli będziesz tak bezczynnie siedział i tylko bujał z głową w chmurach, to wątpię, że Jessica się do ciebie odezwie. Jak ci zależy na niej, to walcz o nią i pokaż, że jest dla ciebie ważna. - Na słowa Briana prawie spadłem z kanapy, na której leżałem w dosyć dziwny sposób. Nie usłyszałem nawet, kiedy on otworzył drzwi i wszedł do mojego pokoju. Czyżbym aż tak się zamyślił o mojej nowej znajomej? Niemożliwe.
 - To co niby mam robić? Nie odpisuje, więc albo jest na mnie mega wkurzona i to jest jej zemsta, albo ma mnie już dość i więcej nie pisze, albo, nie daj Boże, coś jej się stało. - Słyszałem, że mój głoś był wyprany z uczuć i zabrzmiało to mega żałośnie, ale najzwyczajniej w świecie nie przejmowałem się tym.
 - Przestań wypisywać do niej tak, jak ona wypisywała do ciebie. Pokaż jej, że się o nią martwisz i zależy ci na niej. – Popatrzyłem zdziwiony na Rogersa, bo za każdym razem, gdy poświęcałem swój czas Jess, on niezbyt był z tego zadowolony, a teraz dawał mi jeszcze rady.
 - Może dziękuję powiedziałbyś? - Nadal zaskoczony pokiwałem tylko głową na tak i od razu doskoczyłem do telefonu. I tak oto przez kilka następnych godzin zacząłem wypisywać jak głupi do Jess.

~~~

 - Kiedy ty mi dasz w końcu spokój? - powiedziałam sama do siebie, bo Nathan robił z mojego telefonu wibrator. Próbowałam się uczyć, ale nic z tego mi nie wychodziło, bo mój telefon praktycznie świecił się non-stop. Nie potrafiłam skoncentrować się na głupich zadaniach z matematyki, za to odczytywałam coraz to nowsze wiadomości. I z każdą kolejną miałam coraz większą ochotę, by już mu odpisać. Jednak zaraz w mojej głowie rozbrzmiewał głosik, że przecież wtedy nic z mojej małej zemsty.
 Zrezygnowana z hukiem zamknęłam zeszyt oraz książkę z matematyki i położyłam się na łóżku. Nie wiedziałam już sama, co o tym myśleć. Z jednej strony Nathan stał się w ciągu tych kilku dni bardzo ważny, jednak ze znajomościami w Internecie różnie bywa. W szczególności, że ja mieszkałam w Chicago, a Nathan aż w Los Angeles. Ugh. Te głupie kilometry. Wszystko komplikują.

Od Nathan: Jessica, do jasnej cholery, zaczynam się poważnie martwić, że coś ci się stało. Napisz chociaż głupią kropkę na znak, że nic ci się nie stało.

 Gdy już chciałam odpisać na jego wiadomość, stało się coś, co totalnie mnie zaskoczyło. Wyobraźcie sobie, że ten idiota właśnie do mnie dzwonił. Jeśli odebrałabym od niego połączenie, usłyszałby mój głos. Jeśli jednak zignoruję, to pomyśli, że naprawdę coś mi się stało. Kurde, nie wiedziałam, co robić.
 - Halo? - powiedziałam niepewnym i zapewne bardzo cichym głosem. Miejmy jednak nadzieję, że Nathan go usłyszał.
 - Boże, Jessica, nawet nie wiesz, jakiego stracha mi napędziłaś. Nic ci nie jest? Nic się nie stało? Wszystko w porządku? Jesteś cała i zdrowa? Nikt ci nic nie zrobił?
 - Spokojnie, wszystko jest w porządku. Nic mi nie jest. Jestem cała i zdrowa. - Próbowałam sprawić, by mój głos zabrzmiał dosyć normalnie i przekonująco, jednak nie wiedziałam, czy mi się to udało.

 - Nawet nie wiesz, jak się martwiłem. Błagam, następnym razem, miejmy jednak nadzieję, by go nie było, odpisz mi chociaż kropką. Miałem już najgorsze myśli. Czemu nie odpisałaś na moje wiadomości?
 - Spokojnie, bo wpadniesz w słowotok. Nie odpisywałam, bo się uczyłam. Albo przynajmniej próbowałam. - Spodziewałam się, że między nami będzie panować cisza, ale myliłam się. Przez następne kilka godzin, zamiast zakuwać materiał, przegadałam je z Nathanem i stwierdzam, że to naprawdę zajebisty chłopak.

~~~

 Czułem się, jakbym mógł latać. Jakbym mógł przenosić góry. Czułem się po prostu fantastycznie. Miałem ochotę skakać, jak najwyżej potrafię. Krzyczeć tak, jak moje fanki, gdy mnie zobaczą. Chciałbym z nią dłużej pogadać, ale dzieliło nas tych parę godzin. Rozumiałem to, bo sam na jej miejscu tak bym postąpił.
  - Kundlu, wstawaj, odpal sprzęt, robimy nocnego live'a. I nie słyszę sprzeciwu. - Wpatrywałem się tylko w Briana i kompletnie nie rozumiałem, o czym on gada. Wparował tak nagle, że totalnie mnie zszokował i z jego wypowiedzi zrozumiałem jedynie tyle, że nazwał mnie kundlem.
  - Jak ty mnie nazwałeś? Odszczekaj to, albo marny twój los. - Starałem się brzmieć groźnie, ale cóż, przyznajmy szczerze, nigdy mi to nie wychodziło.
  - Zakochany kundel. To jest dobre określenie dla ciebie. - Na jego odpowiedź moje oczy zapewne stały się większe niż piłeczki ping-pongowe.
 - Co się tak patrzysz? W tej chwili naprawdę zachowujesz się jak zakochany po uszy chłopak. Pogodziłeś się z Jess czy jak? A może poznałeś inną dziewczynę?
 - Dosłownie pięć minut temu skoczyłem rozmawiać z Jess - powiedziałem powoli i wyraźnie, by mój przyjaciel zrozumiał to, co do niego mówię, bo wiem, że o dziewiątej wieczorem powoli zaczynał wyłączać myślenie.
 - Później mi poopowiadasz, teraz uruchamiaj sprzęt. - Spojrzałem na niego dziwnie, ale wziąłem się za podłączanie wszystkiego.

~~~

 Córeczko, kiedy wrócisz do nas? Tęsknimy za tobą. - I znów ten zachrypnięty od ciągłego płaczu oraz bez żadnych uczuć głos. Raniło mnie to niesamowicie. Bolało, bo wiedziałam, że to przeze mnie moi rodzice zaniedbywali swoje obowiązki, siedząc przy mnie cały czas. Czułam się tak bardzo winna temu wszystkiemu... czułam się tak dziwnie. Czułam, że sprawiam im kłopot. Gdybym tylko mogła otworzyć oczy i uścisnąć rękę mojej mamy, która cały czas spoczywała na mojej dłoni.

- Kate... - Wypowiedź mojej mamy została zagłuszona przez buczenie jakiejś maszyny, a ja czułam, że odpływam...

1 komentarz:

  1. Strasznie nie podoba mi się ta historia. Jest nudna

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)