wtorek, 23 stycznia 2018

Rozdział 27


Znalezione obrazy dla zapytania gify z spacerującą dziewczyną

Niesamowicie wkurzona kobieta po raz kolejny szukała swojego szefa. Nadal nie mogła zrozumieć jak jego córka mogła skrzywdzić jej kochaną siostrzenicę i zniszczyć jej tak psychikę. Wydawało jej się, że to wszystko wina pana Wilsona. Po części jednak tak jest, ale w większości to przez matkę Amandy, która odeszła i na oczach własnej córki zdradzała a tym samym rozwaliła szczęśliwą rodzinę jeszcze wtedy siedmioletniej dziewczynki.



- Szanowny pan Richard nadal tutaj jest? Myślałam, że na stoliku zastanę karteczkę z informacją o tym, iż mamy się jak najszybciej wyprowadzać a ty wystawisz dom na sprzedaż. Jednak widzę, że zaplanowałeś dla nas całkiem inne atrakcje. Teraz tylko pytanie gorsze czy lepsze. A może po raz kolejny twoja córka wywiąże cię z tego zadania.

- Karen, błagam uspokój się. Zrobię wszystko, aby wynagrodzić to Jessice. Może już zauważyłaś ale na twoim koncie pojawiły się pieniądze z którymi ty i Jessica możecie zrobić co chcecie. Byłem również dzisiaj u Jessici i osobiście wręczyłem jej kilka banknotów oraz szczerze ją przeprosiłem. Ja naprawdę nie wiedziałem, że Amanda wyczynia takie świństwa. - twarz kobiety na wzmiankę o pieniądzach przelanych przez jej szefa, robiła się jeszcze bardziej czerwona ze złości.

- Po cholerę mi twoje pieniądze gdy Jes przez twoją córkę ma zniszczone doszczętnie wspomnienia z jej najlepszego okresu życia. Z liceum powinna zapamiętać, że miała niesamowite koleżanki, pierwsze miłości a nie twoją zarozumiałą córkę. Co myślisz, że twoje pieniądze wymażą jej wspomnienia z głowy? Dla twojej wiadomości nie jest taka jak twoja córka i pieniądze nie grają dla niej roli. Uwierz mi zamiast nich chciałaby mieć rodziców przy sobie, przyjaciół, którzy odwrócili się od niej przez jakże kochaną twoją córkę i odrobinę szczęścia i radości z życia. Obaj, ty i twoja córka, jesteście potworami. Po prostu jeden wart drugiego. - kobieta ze łzami w oczach próbowała wyminąć pana Wilsona, który to zagrodził jej drogę i niespodziewanie ją przytulił. Kobieta natomiast była w ogromnym szoku. Nie sądziła, że po takim kazaniu jakie mu wygłosiła on posunie się do takiego czegoś. To był dla niej istny szok.

~~~

- Brian, do cholery odbierz ten głupi telefon. - po raz kolejny nagrałem się mu na sekretarkę, ale nic z tego. Mój przyjaciel obraził się na mnie na dobre. Ale sam sobie na to zasłużyłem. Jestem dupkiem. I doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Jednak osoba, dla której mógłbym się zmienić, nie odzywa się do mnie prawdopodobnie przez moją głupotę i swoją naiwność. Najlepsze jest jednak to, że nawet nie próbowałem z Jessicą porozmawiać, bo doskonale wiedziałem, że to i tak nic nie da. Jednak ciekawiło mnie, to jaką miała naprawdę przeszłość. Zdeterminowany wstałem z mojego kochanego, aczkolwiek zasyfionego łóżka, i w dresach ruszyłem do domu mojej sąsiadki. Liczyłem na to, że pani Karen będzie w domu i zdradzi mi cokolwiek na temat Jessici.

Będąc już na posesji moich sąsiadów, słyszałem krzyki. Nie wiedziałem co zastanę w środku. Nie fatygowałem się również by najpierw zadzwonić czy coś. Po prostu wszedłem przez uchylone drzwi i dostrzegłem się wyrywającą z uścisku ciocię Jessici. Nie wiedziałem jak zareagować aż pani Karen się odwróciła i mnie zauważyła. Na jej twarzy była widoczna złość i zdawałem sobie sprawę z tego, że była ona wywołana moją obecnością.

- A ty czego tutaj szukasz? Mało dałeś Jessice do zrozumienia? Mało pokazałeś jaki jesteś naprawdę?

- Ja... . Wiem, że głupio postąpiłem. Wiem, że najpierw powinienem wysłuchać wersji pani siostrzenicy. Ale to co usłyszałem od Amandy wstrząsnęło mną. Ona gdy opowiadała to jaka jest Jessica brzmiała tak wiarygodnie.

- Amanda zawsze dobrze potrafiła udawać i kłamać. A ja zawsze naiwnie nabierałem się tak samo jak ty. - zdziwiony popatrzyłem na ojca Amandy. I już wiedziałem, że zraniłem Jessice, wierząc w chore bajeczki tej kłamczuchy.

- Po co tutaj przyszedłeś? - odezwała się do mnie już nieco uspokojona ciocia dziewczyny. - Jeżeli, przyszedłeś porozmawiać z moją siostrzenicą to radzę ci już teraz odpuścić. Odkąd znalazłam ją w kałuży krwi, z pociętymi nadgarstkami, nie wychodzi ze swojego pokoju a jak już wychodzi to powtarza, że idzie do Katie i wraca po kilku godzinach. - nie słuchałem jednak tego co dalej mówiła, gdy dowiedziałem, że Jessica się pocięła. Nie sądziłem, że moje słowa przyczyniły się do aż takiej tragedii. Jestem kretynem i skurwielem.

- Dlaczego Amanda to zrobiła? Znaczy nagadała mi te głupstwa i udawała poszkodowaną przede mną? - moją niepewność w głosie było słychać chyba kilometr dalej. Ale po tym co się dowiedziałem i obecnym stanie pani Karen bałem się zapytać o to. Bałem się również dowiedzieć co tak naprawdę Jessica przeżyła w przeszłości. A raczej swoich wyrzutów sumienia, że ja swoje rozżalenie za bardzo wyolbrzymiałem.

- Siadaj. Należą ci się wyjaśnienia a od mojej siostrzenicy na pewno się nie dowiesz. - tym razem odezwał się mężczyzna. Usiadłem na wskazane przez niego miejsce i naprawdę nie wiedziałem czego mam się spodziewać.

- Moja córka prześladowała Jessice jeszcze w Chicago. - co? To Jes jest z Chicago? Tak samo jak ta z SMS? - Poniżała ją na każdy możliwy sposób. Ja byłem jednak zbyt zajęty pracą, by to zauważyć i jakoś zareagować. I to właśnie dzięki mojej córce- Jessica całkowicie zamknęła się w sobie i przestała ufać ludziom. Nagadała ci tych głupot tylko po to aby znowu zrujnować życie i psychikę Jessice. Doskonale wiedziała, że ta dziewczyna cię polubiła a gdy ty się od niej odwrócisz znowu będzie cierpieć. Przykro mi mówić tak o własnej córce, ale Amanda mimo, że głupia,  to nadal podstępna żmija która wykorzysta każdą sytuację do upokorzenia ludzi. Źle ją wychowałem i dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę. - co ja do cholery zrobiłem?! Jak ja mogłem być taki głupi i po raz kolejny zranić tak kruchą i wrażliwą osobę jaką jest Jessica. Przecież ona mi tego nigdy nie wybaczy a ja nie wygram tego cholernego zakładu.

Ty idioto. Jedynie to moja podświadomość jest w stanie krzyczeć. Bo takim egoistą potrafię być tylko ja. Gdy moja sąsiadka zapewne płacze po kątach ja myślę jak wygrać ten cholerny zakład. A nie powinienem. Jedynie co powinienem to jak najszybciej wycofać się z tego chorego zakładu. Tak, to jest to. Jeszcze dziś dzwonię do chłopaków i oznajmiam im, że rezygnuję.

~~~

Chodząc po ulicach LA, wśród zabieganych osób, cały czas zadaję sobie pytanie co ja takiego zrobiłam, że to właśnie mnie spotyka wszystko co smutne i złe. Strata rodziców, gwałt, nękanie ze strony Amandy, strata przyjaciół po wypadku. Czy to już nie jest za wiele? A teraz chłopak, któremu powoli zaczynałam ufać, odwrócił się ode mnie. To samo z moją przyjaciółką. A moje życie w mieście aniołów miało w końcu zapowiadać się na lepsze. I jak zwykle nic nie poszło po mojej myśli. W dodatku przeze mnie moja ciocia wiecznie się zamartwia i kłóci ze swoim szefem. Nic nie jest tak, jak powinno.

Dzisiaj również wyjątkowo postanowiłam wrócić trochę prędzej niż zazwyczaj. Moja ciocia gdyby znowu wracała tak późno zaczęłaby podejrzewać, że wcale nie chodzę do Katie. A tego z całego serca nie chcę.

Z westchnieniem otworzyłam drzwi a na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech. Aktorstwo mam przecież opanowane do perfekcji. Byłam jednak zdziwiona, że tym razem moja ciocia nie darła się wniebogłosy na pana Wilsona.

Wchodząc do salonu myślałam, że mam zwidy. Tak bardzo chciałabym aby widok który przed sobą napotkałam był tylko wytworem mojej wyobraźni, jednak mój los mnie nie kocha i okazało się to być cholerną rzeczywistością.

sobota, 6 stycznia 2018

Rozdział 26

Podobny obraz

- Córeczko, jaa... ja nie wiedziałem, że ten sukinsyn będzie chciał się zemścić na mnie. Gdybym tylko wiedział, że to ty ucierpisz spełniłbym jego każdy warunek. Ja naprawdę nie wiedziałem, proszę wybacz mi. - nadal w lekkim szoku patrzyłam na mojego tatę. Nie sądziłam, że jego firma ma aż tak duże problemy i tylu wrogów czyhających na jej upadek. Nie sądziłam również, że akurat mój tato współpracował z takim psychopatą. Przecież my nic u nie zrobiliśmy. W szczególności ja. I nadal nie wymyśliłam jakiegoś sensownego wytłumaczenia na to, że ten gościu mnie zgwałcił. To było jakieś świadome działanie czy zrobił to pod wpływem alkoholu. Mam tak ogromny mętlik w głowie. W dodatku mój tato cały czas obwinia się, że to przez niego a to wcale nie jest prawdą.