- Córeczko, jaa... ja nie wiedziałem, że ten sukinsyn będzie chciał się zemścić na mnie. Gdybym tylko wiedział, że to ty ucierpisz spełniłbym jego każdy warunek. Ja naprawdę nie wiedziałem, proszę wybacz mi. - nadal w lekkim szoku patrzyłam na mojego tatę. Nie sądziłam, że jego firma ma aż tak duże problemy i tylu wrogów czyhających na jej upadek. Nie sądziłam również, że akurat mój tato współpracował z takim psychopatą. Przecież my nic u nie zrobiliśmy. W szczególności ja. I nadal nie wymyśliłam jakiegoś sensownego wytłumaczenia na to, że ten gościu mnie zgwałcił. To było jakieś świadome działanie czy zrobił to pod wpływem alkoholu. Mam tak ogromny mętlik w głowie. W dodatku mój tato cały czas obwinia się, że to przez niego a to wcale nie jest prawdą.
Po raz kolejny spoglądając na niego widziałam w jego oczach łzy i ten widok dobił mnie najbardziej. Mimo moich tłumaczeń, że to nie jego wina on nadal uparcie twierdził, że jest najgorszym ojcem na świecie, bo dopuścił do tego. Żadne moje słowa zaprzeczające jego winie nie działały i chyba po raz pierwszy od kilkunastu lat przytuliłam tak szczerze mojego tatę. Na początku w ogóle nie oddał uścisku zapewne będąc w szoku, jednak już po chwili nie chciał mnie wypuścić ze swoich objęć. I dopiero teraz, gdy już trwałam w tym mocnym uścisku, zdałam sobie sprawę jak bardzo mi tego brakowało. W końcu przestałam sobie wmawiać, że wcale tego nie potrzebuję.
- Córeczko? Wiem,że możesz się nie zgodzić na to co chcę zrobić, ale to jedynie dla twojego dobra. Nie przeżyłbym gdyby kolejny raz ktoś cię skrzywdził. -widziałam w jego oczach strach. Nie wiedziałam co takiego wymyślił mój tato, jednak zrobiłabym wszystko aby w końcu przestał się o mnie zamartwiać.
- Od dzisiaj będzie ci towarzyszył Mark, twój ochroniarz. - jestem przekonana, że mój szok na twarzy jest przeogromny i wyglądam co najmniej dziwne. Jednak nie spodziewałam się, że mój tato wpadnie na aż taki pomysł. Jednak aby nie robić mu kolejnej awantury niechętnie tylko pokiwałam głową. Wiedziałam, że i tak nic nie wskóram. Mój tato stał się strasznie troskliwy i uparty. Chociaż uparty to on był od zawsze.
~~~
- Richard?!- moja ciocia po tym jak już się uspokoiłam wybiegła z mojego pokoju niczym torpeda. Nie wiedziałam co ona chciała zrobić ale, zaczynałam się powoli bać. Nie chcę by przeze mnie straciła pracę.
- Richard do jasnej cholery gdzie ty jesteś? Wiem o wszystkim co twoja córka zrobiła mojej kochanej siostrzenicy. Więc do jasnej ciasnej nie zgrywaj, że mnie nie słyszysz. Nie jesteś chyba aż takim tchórzem aby nie stawić czoła z dziewczyną której twoja córka doszczętnie wyniszczyła psychikę. - po ostatnich słowach mojej cioci i jej furii wymalowanej na twarzy wiedziałam co już chce zrobić. A ja nie mogłam pozwolić jej na to.
- Cioci, błagam przestań. Możesz stracić przez to pracę. I ten dom. A ja nie chcę znowu wracać do Chicago. Nie chcę tam wracać. Nie chcę wracać do tego koszmaru. Słyszysz mnie ciociu. Ja nie chcę. - próbowałam wytłumaczyć cioci, że nie powinna tego robić, ale ona nadal biegała po całym domu i szukała pana Wilsona. A ja coraz bardziej zaczynałam się obawiać, że on naprawdę każe nam wracać do naszego dawnego domu. A tego tak bardzo nie chciałam.
- Jessica kochanie, nie bój się. On powinien wstydzić się za to jak wychował swoją córkę i może mnie nawet zwolnić. Teraz liczy się twoje szczęście a nie moja cholerna praca, przez którą i tak cię zaniedbałam.
- Ooo. Zjawił się szanowny książę, który potrafi wychować swoje dziecko na potwora. Potwora który prześladuje każdego. Potwora, który sam stracił matkę, ale musi się naśmiewać z osób które straciły obojga rodziców. A przecież Amanda doskonale wie jak to jest cierpieć po stracie rodziców. Co z tego. Ona jednak woli nękać wszystkich wokół. Jestem ciekawa czy ty to jej pokazałeś, czy zaczęła taka być, bo nie zwracałeś na nią uwagi tylko ważniejsza była dla ciebie ta cholerna praca. - z każdym kolejnym słowem moja ciocia zamiast być spokojniejsza ona stawała się jeszcze coraz bardziej zła. Po części ją rozumiem, bo zapewne gdybym ja się dowiedziała takich rzeczy co robili mojej bliskiej osobie, też bym robiła niezłą jazdę o to. Jednak moja prawna opiekunka właśnie wygarnia wszystko co myśli o jego córce własnemu szefowi, który bez skrupułów może ją zwolnić a na jej miejsce znaleźć setki innych pracownic.
- Karen, błagam uspokój się. Ja wiedziałem, że moja córka do świętych nie należy, jednak nie sądziłem, że jest tak okropna. Jaa.... Ja Gdybym wiedział jaka ona okropna się zrobiła, zareagowałbym. Naprawdę, Karen.
- Ale jak mogłeś to zauważyć, skoro nawet nie poświęcałeś jej 15 minut w ciągu swojego dnia. Firma była ważniejsza co nie? - moja ciocia gorzko się zaśmiała. - A wiesz co jest najlepsze. Że ja starając się o ten głupi awans, sama zaczęłam zaniedbywać Jes. Nie wiedziałam nic co się działo w szkole. Rozumiesz? Nic. Nie miałam nawet czasu z nią porozmawiać. Nawet o tych najgłupszych rzeczach a co dopiero o tym, że ktoś ją nęka. - na widok płaczącej mojej cioci mi samej zachciało się płakać. Wiedziałam, że się obwinia o to, że nie było jej wtedy przy mnie. Obwinia się o to, że przez to, iż nie miałam komu się wygadać, zaczęłam się ciąć. Nie chciałam by tak to wyszło. Nie sądziłam, że to zajdzie aż tak daleko. Nie chciałam, by moja ciocia miała poczucie winy. Ale jak zwykle wszystko spieprzyłam. Jak zwykle zrobiłam najgłupsze rzeczy jakie mogłam. Przecież jestem w tym mistrzynią. Tuląc moją ciocię do siebie czekałam aż pan Wilson, stojący w rogu salonu, powie nam abyśmy się wynosiły. I tego obwiałam się najbardziej. Gdyby naprawdę kazał nam to zrobić, jestem w stanie nawet błagać go o to aby dał mojej cioci jeszcze jedną szansę i pozwolił nam tu zostać.
~~~
Dlaczego jak coś się zaczyna psuć, to cała masa innych rzeczy tak samo? Nie dość, że straciłem chyba moją przyjaciółkę, pokłóciłem się z przyjacielem, który był cały czas przy mnie to w dodatku media i fanki nie dają mi teraz spokoju. Nie wiem co już mam robić. Nie mam totalnie pomysłu jak i humoru na kolejny filmik. W dodatku zachowałem się jak pieprzony egoista nie dając nawet szansy na opowiedzenie tego Jessice z jej perspektywy. Jak ten głupi uwierzyłem dziewczynie, która nawet na wiarygodną tego co mówi nie wyglądała. I pomyśleć, że uświadomiłem to sobie dopiero gdy już pokłóciłem się ze swoim najlepszym przyjacielem. Tak bardzo chciałbym mu za to podziękować, ale nawet nie mam na to szansy, bo jest na mnie obrażony. Czuję się jak największy kretyn bez serca na tej ziemi. To co zrobiłem, przewyższyło nawet to, co robiłem w przeszłości.
Nie wspomnę już nawet o moich fankach. Tak wiele z nich ma mnie za swój autorytet a ja odwalam takie rzeczy. Przecież ja na nie, nie zasługuję. Każda z nich na każdy możliwy sposób stara się aby zamienić ze mną choć jedno słowo a tak naprawdę nie wie co ja wyprawiam. Jest mi tak cholernie wstyd. Za samego siebie. Za swoje zachowanie. Za swoje egoistyczne zachowanie. A z każdą kolejną sekundą moje wyrzuty sumienia wzrastając coraz bardziej. Jestem zirytowany swoim dziecinnym i głupim zachowaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze :)