Minuta za minutą, godzina za godziną, dzień za dniem mija. Kate nie odzywa się już od prawie 2 tygodni. Natomiast z Nathanem mam coraz to lepszy kontakt. Odkąd zadzwonił do mnie wtedy, chyba nie ma godziny w której nie pisałabym z nim sms. Czasem również zadzwoni. Myślę, że stał się moim pierwszym przyjacielem po tym jednym, okrutnym incydencie. Ufam mu, ale nie potrafię przyznać się, że kiedyś najlepszą moją przyjaciółką była żyletka. Albo coś ostrego. Na pewno w jakiś sposób zraniłoby go to i zasmuciło a tego nie chcę. W najgorszym przypadku gdyby się dowiedział to najzwyczajniej świecie nie odzywałby się do mnie. A tego nie chcę. Patrząc jednak na to z perspektywy czasu, kiedyś nastąpi ten przepiękny moment w którym albo dowie się prawdy albo będzie miał mnie już dość to zerwie kontakt. Okrutne ale prawdziwe niestety.
Od Nathan:
Dzień dobry ślicznotko :*
Po spojrzeniu na treść sms myślałam, że trafi mnie szlak. Przecież on to robi specjalnie bo wie jak się wtedy wkurzam.
Do Głupek:
Specjalnie to robisz czy co?
Od Głupek:
Mówię tylko prawdę, wiesz, że nie kłamię
Do Głupek:
Co ja z tobą mam?!
Od Głupek:
Miłe i przyjemne życie. No i ciekawe oczywiście.
Do Głupek:
A weź spadaj, zaczynasz mnie wkurzać a jest dopiero 8 rano.
Od Głupek:
Ranisz moje uczucia księżniczko. :* :(
Do głupek:
Przestaniesz głupku? Jeżeli przejdzie ci to odezwij się, ja zmykam do szkoły. Pa idioto.
Od Głupek:
Za tego idiotę i głupka pożałujesz, a przestać nie przestanę. Słodko się wtedy denerwujesz. :*
Na kolejną wiadomość od Nathana już nie odpisałam. Nie miałam czasu a poza tym mogło by paść jeszcze więcej, ale też i mniej przyjemnych, słów. A nie mam zamiaru wszczynać niepotrzebnej kłótni. Już i tak czeka mnie kolejny ciężki dzień w szkole. Jednak odkąd mam lepszy kontakt z Nathanem łatwiej jest mi znosić te wszystkie przykre komentarze, wyzwiska czy zwykłe obgadywanie. Wiem, że istnieje osoba dla której jeszcze nie jestem nikim i traktuje mnie ona normalnie. Tak, chodzi mi o Nathana.
~~~
- Mówiłem ci Brian, jak bardzo cię nienawidzę? - wybełkotałem pod nosem gdy mój budzik zaczął wydawać z siebie, tę nieznośną melodię.
- Może kilka razy mi o tym wspominałeś. Nie pamiętam. I błagam wyłącz to cholerstwo. łeb mi zaraz pęknie.
- Nie tylko tobie.- mruknąłem bardziej do siebie niż do niego.
Wiedziałem, że po tym kolejnym, wieczornym live będę ledwo żywy, ale nie żeby aż tak. Tak bardzo chciałbym dzisiaj zrobić sobie wolne od szkoły ale cóż, wiem, że nie mogę. I tak mam już za dużo opuszczonych lekcji z powodu różnych spotkań z fanami. Niechętnie wstałem z mojego łóżka i wyłączyłem to wkurzające urządzenie. Następnie zacząłem szukać mojego telefonu i pierwsze to co zrobiłem, to napisałem do Jes.
~~
- Uważaj jak chodzisz łajzo. Przez ciebie omal mój obcas się nie złamał.- spojrzałam na moją kochaną przyjaciółeczkę, wyczujcie ten sarkazm. Uniosłam jedynie brwi, gdy zauważyłam, że otwiera usta by coś powiedzieć. Przedstawienie czas zacząć.
- O kim to tak się zamyśliłaś? Nowy chłopaczek który jeszcze nie wie kim jesteś i jaka jesteś brzydka? A może już żaden chłopak cię nie chce i dlatego jesteś taka roztargniona, bo nie wiesz jak zakończyć swój marny los? Albo jest jeszcze jedno wyjście. Przestałaś się oglądać za chłopakami, i teraz myślisz którą dziewczynę poderwać? - na jej słowa nie chciało mi się już płakać. Zrozumiałam, że takimi wywłokami nie warto się przejmować i chciało mi się jedynie śmiać z jej słów. Kreatywna to może i trochę jest ale z jej inteligencją trochę gorzej.
~~~
Jeszcze tylko dwie lekcje. Tylko dwie. Przeżyjesz to. Dasz radę. Musisz dać radę. - powtarzałem sobie to cały czas w myślach ale sam nie byłem pewny czy uda mi się nie zasnąć na lekcjach.
- Panie Kennedy, skoro tak bardzo pana interesuje lekcja to może powie mi pan coś o krwiobiegach w ludzkim ciele. Powinien mieć to pan opanowane już dawno temu, a po pańskim zachowaniu stwierdzam, że tak jest na pewno. Chętnie ocenię pańską wiedzą.
- Nie trzeba, pani profesor. Już będę słuchać. Przepraszam. - taa jasne jasne. Nie licz na dużo kobieto. Dodałem w myślach. Nie miałem zamiaru słuchać jej nudnych opowiadań o... . Kurde nawet nie wiem o czym. Po chwili poczułem jak mój telefon wibruje. Ostrożnie wyjąłem go z kieszeni i schowałem w moim piórniku.
Od księżniczka:
Nathan... Katie do mnie napisała. A raczej jej mama... .
Do księżniczka:
To raczej dobrze, księżniczko.
Od Księżniczka:
Nie. To bardzo źle. Bo jej mama... Ona mi napisała, że... Kurde nie umiem tego napisać. To niemożliwe. Zapomnij, nie będę zawracać ci głowy.
Do Księżniczka:
Jessica powiedz mi. Zaczynam się martwić.
Od Księżniczka:
Katie jest w szpitalu i walczy o życie. A mnie nie ma przy niej. Rozumiesz to? Nie ma mnie.
Do Księżniczka:
Katie zapewne jest pod bardzo dobrą opieką. Lekarze nie pozwolą jej odejść. Są z nią jej rodzice. A to wiadome, że ty nie możesz być, bo dzielą was te nieszczęsne kilometry, ale również masz i swoje obowiązki.
Od Księżniczka:
Doceniam to jak starasz mi się pomóc. Jednak tak cholernie boję się o nią.
Do Księżniczka:
Będzie dobrze misia :*
~~~
Cały czas siedziałam i wpatrywałam się w wiadomość od mamy Katie.
Dzień dobry. Nie wiem jak to przekazać, drogie dziecko ale widzę jak martwisz się o moją córkę i powinnaś znać prawdę. Katherine jest w szpitalu i od kilku dni jest w śpiączce farmakologicznej.
Nathan, po moim SMS bardzo mnie wspierał, ale jak i tak widziałam tylko te najgorsze scenariusze. Wiem, że Katie to silna dziewczyna i jest w stanie walczyć jednak nie wiadomo czy będzie chciała. W końcu sytuacja w jej rodzinie nie jest za wesoła. A wątpię, by mnie jeszcze pamiętała. Tak bardzo chciałabym być w Los Angeles i być chociaż przy mojej przyjaciółce. Nie wiem za kogo mnie uważała Katie ale dla mnie, już na zawsze, pozostanie moją przyjaciółką.
- Jessica. Możesz zejść na chwilkę? - niechętnie wstałam z łóżka na prośbę mojej cioci. Po kilku minutach już siedziałam na kanapie i wpatrywałam się w moją prawną opiekunkę.
- Co się stało ciociu? - widziałam, że coś ją męczy i nie wie jak ma to powiedzieć.
- No bo widzisz Jes, za kilka dni mam bardzo ważny wyjazd służbowy na kilka dni a ty nie możesz zostać sama w domu, bo jesteś jeszcze niepełnoletnia. Mój szef zaproponował mi abyś na te kilka dni wprowadziła się do niego jednak dobrze wiem, że nie będziesz chciała tam zamieszkać. Z resztą ja z jego córką również nie chciałabym spędzić nawet kilku minut a co dopiero kilka dni. Tak więc pomyślałam sobie, abyś zamieszkała z panią Kennedy. Pomogłabyś jej w porządkach w domu, z gotowaniem i innymi rzeczami. Teraz to tylko twoja decyzja pod kogo chcesz zostać opieką. - nie wiedziałam co odpowiedzieć mojej cioci. Chętnie zamieszkałabym z jej szefem ale jego córka chyba niezbyt miło by mnie przyjęła. Kurde, kogo wybrać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze :)