czwartek, 19 października 2017

Rozdział 21

Znalezione obrazy dla zapytania gify spacer po parku dziewczyna


~Narrator~

Zdenerwowany mężczyzna chodził po pokoju. Jego żona natomiast siedziała na kanapie i próbowała w jakikolwiek sposób załagodzić zdenerwowanie męża. Sama jednak nie była mniej spokojna. Uspokajał ją fakt, że jej córka wyszła z domu i nie musi oglądać tego przedstawienia. Z drugiej strony bała się o nią. Szczególnie po dzisiejszych informacjach, które przez przypadek powiedział jej mąż. Oboje nie wiedzieli co mają zrobić aby uchronić swoje dziecko, które niedawno, zostało skrzywdzone prawdopodobnie przez tego samego człowieka, który im grozi. Może z początku nie byli idealnymi rodzicami, bo za bardzo pochłonęła ich praca jednak widok córki walczącej o życie przywrócił ich do porządku. Zdają sobie doskonale sprawę, że nie dadzą rady naprawić tych straconych lat jednak nie zamierzają zaprzepaścić kolejnych. I gdy wydawało się, że wszystko już jest na drodze do prawdziwego szczęścia, wróg firmy państwa Clark postanowił wkroczyć do akcji. Małżeństwo było bezradne. Nie wiedzieli co robić. Zgłosić to na policję? Spełnić warunki osoby która im grozi? Czy może zignorować i żyć tak jakby nic się nie wydarzyło?




~~~

Moje serce przyśpieszyło pracę gdy usłyszało ten głos. Na policzkach widniał jeszcze większy rumieniec a ja nie wiedziałam co zrobić. Przecież to niemożliwe. Tak bardzo się cieszyłam, że już jutro wyjeżdżam i już go nie spotkam a tymczasem w drodze na plażę, wpadam na niego po raz kolejny. I kompletnie nie wiem co robić. Tak cholernie boję się, że będę musiała spojrzeć mu w oczy a w nim zobaczę pogardę czy jeszcze coś gorszego. Nie docierało do mnie nawet co on mówi, bo mój organizm był bliski paniki.

- Halo? Wszystko w porządku? Zrobiłaś się cała blada? Chcesz może wody? - słysząc te pytania pojawiła się myśl, że on może wcale nie pamięta, że niedawno na niego wpadłam.

- Heej, ja cię skądś kojarzę? Czy to nie ty na mnie wpadłaś na plaży a później uciekłaś? Nawet nie zdążyłem cię przeprosić. - na jego ostatnie zdanie moje oczy automatycznie się rozszerzyły.

- Tak jakoś wyszło. - jedynie tyle zdołałam z siebie wydusić. Jestem zdziwiona i to bardzo. Nie sądziłam, że tak znany człowiek będzie chciał zamienić ze mną więcej niż jedno słowo.Ba! I to w dodatku jeszcze przeprosić tak naprawdę za nic.

- Tak w ogóle Brian jestem. - mówię wam, jego uśmiech jest o wiele ładniejszy w rzeczywistości niż na zdjęciach.

-Wiem. - powiedziałam ze śmiechem. Całe skrępowanie minęło. W jednej sekundzie było a w kolejnej już zniknęło. Mówiłam, jestem jedną wielką sprzecznością. - Katie jestem.

Widząc uśmiech na jego twarzy, zapewne domyślił się , że jestem jego fanką. I po raz kolejny doznałam szoku, że nie uciekł tylko nadal ze mną rozmawiał.

- To może w ramach rekompensaty, za te zderzenia dasz zaprosić się na jakąś kawę i ciastko?

~~~

Nie ruszając się stałam przed zejściem ze schodów i wsłuchiwałam się w rozmowę która odbywała się przy drzwiach. I z każdym kolejnym słowem tej wywłoki moja furia wzrastała. Ta kretynka skłamała, że mnie nie ma w domu, bo z jakimś kujonem poszłam do biblioteki i ona może spokojnie potowarzyszyć Nathanowi w spacerze.

Ja i jakiś kujon? Ona robi naprawdę wszystko by mi uprzykrzyć życie. I powoli jej się to udaje. Dopiero co zaczęłam dogadywać się z Nathanem który naprawdę się okazał być spoko chłopakiem a ona zapewne ma zamiar poopowiadać zwymyślanych historii na mój temat. A myślałam, że tu w końcu zacznę życie od nowa. Jak widać przeszłość zawsze już będzie do mnie wracała i nic już tego nie zmieni. Moje życie już zawsze będzie do niczego i będę skazana jedynie na same cierpienie.

Stojąc nadal przy zejściu ze schodów, usłyszałam jak z mojego telefonu zaczyna lecieć moja kochana piosenka. Prawie potykając się przez swoje nogi biegnę do pokoju i widząc na wyświetlaczu nazwę, kto do mnie dzwoni, natychmiast odbieram.

- Jeżeli nie masz wiarygodnej wymówki to przyrzekam, że będzie z tobą źle. I to nawet bardzo. Tak więc zamieniam się w słuch i chcę wiedzieć wszystko od początku do końca. - powiedziałam ze śmiertelnie poważnym głosem, gdy tak naprawdę miałam ochotę śmiać się z reakcji mojej przyjaciółki. Jej mina zapewne również była bezcenna a ja nie miałam możliwości tego widzieć.

Słysząc jednak wzmiankę o spotkaniu od razu się zgodziłam. Nie widziałam się z Katie od kilku tygodni i naprawdę stęskniłam się za nią. A dzisiaj naprawdę jestem gotowa powiedzieć jej o moim sąsiedzie i o wszystkim co z nim związane. Po za tym gdy wyrzucę to z siebie, co mnie dręczy może chociaż troszeczkę lepiej się poczuję. I może moja przyjaciółka doradzi mi co zrobić z Amandą, bo na razie się nie zapowiada by jej ojciec chciał wyjeżdżać.

~~~

- A w ogóle wiesz, powiem ci, że w Chicago są o wiele ładniejsi chłopcy. Rozumiesz, że jestem tu od tygodnia a nie znalazłam jeszcze sobie nikogo. Przecież to jest niedorzeczne. Ale całe szczęście dzisiaj natrafiłam na ciebie i wydajesz się całkiem odpowiednim chłopakiem dla mnie.- co mnie podkusiło, by zgodzić się na ten spacer? Zdecydowanie wolę spędzać czas z Jes niż z tą wariatką, która od kilku godzin opowiada mi o swoich przypadkach w których to złamała paznokieć albo jej makijaż się rozmazał i wyglądała okropnie. Miałem ogromną ochotę powiedzieć jej, że obojętnie czy ma makijaż czy nie wygląda okropnie, ale widząc jak długie paznokcie ma i wyobrażając co by mi mogła nimi zrobić zrezygnowałem z tego. I tak oto teraz chodzę ścieżkami tego cholernego parku i wysłuchuję jej okropnych historii.

Nie wiem do cholery kim ona jest i co robi u Jessici, ale cholernie współczuję mojej sąsiadce. I nadal nie mogę uwierzyć, że jest ona w stanie wybrać się z jakimś kujonem do biblioteki. Przecież zauważyłbym, gdyby Jes robiła takie rzeczy, no nie?

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - słysząc jej podniesiony głos, niechętnie na nią spojrzałem i pokiwałem głową na tak. Nie wiedziałem jednak kompletnie o czym ona przez ostatnie kilka minut do mnie mówiła.

- A tak w ogóle, mówiłam ci już o tym jak Jessica zachowywała się jeszcze w Chicago? Przeciwieństwo tej Jessici, która jest teraz w LA. Nie wiem co ją tak bardzo zmieniło ale gdy pierwszy dzień próbowała ze mną porozmawiać bardzo mnie zdziwiła. Ona zachowuje się jak nie ona.

Czyli niby jaka była, skoro przeżyłaś aż tak ogromny szok? - zapytałem się, będąc ciekaw o co chodzi tej plastikowej laleczce. Może dzisiaj chociaż raz powie coś, co będzie miało jakikolwiek sens. A jej nieskładne mówienie chyba jakoś przeżyję... .





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze :)