piątek, 15 września 2017

Rozdział 19

Znalezione obrazy dla zapytania plaza w los angeles gif



Mija już tydzień jak Nathan przyszedł na obiad do mojego domu, uciekł po moim wyznaniu i przeproszeniu. Zrobił tak samo jak ja kilkanaście razy. Rozumiem jego zachowanie jednak cały czas tli się we mnie mała iskierka nadziei, że jednak odezwie się do mnie i da mi szansę. Odmawiałam za każdym razem, gdy moja przyjaciółka chciała się ze mną spotkać, bo na pewno patrząc na mnie, domyśliłaby się, że coś się stało. Każdego ranka siadałam na parapecie i patrzyłam przez okno czy przypadkiem Nathan nie wychodzi gdzieś na dwór. Wieczorem natomiast, czasem nawet też popołudniu siadałam na schodkach przed domem i cierpliwie czekałam aż mój sąsiad raczy wyjść z domu. Nigdy nie zdobyłam na tyle odwagi by pójść do niego i tak najzwyczajniej w świecie zapytać się o co chodziło, że wybiegł tak niespodziewanie z mojego domu. Nienawidzę mojej nieśmiałości i tchórzostwa.

- Jessica, co ty tutaj robisz? - niepewnie podniosłam głos i na to pytanie tylko lekko się uśmiechnęłam.



~~~

- Siedzę. - moja sąsiadka odpowiedziała mi z lekkim uśmiechem na ustach. Długo biłem się z myślami czy do niej podejść, ale w końcu zaryzykowałem. I teraz nie żałuję mojej decyzji. Widząc jej delikatny uśmiech sam mam zacząć uśmiechać się jak głupi.

- Księżniczka nie ma co robić? - doskonale wiedziałem jaka będzie odpowiedź. W wakacje, mimo licznych wyjazdów czy bardziej intensywnego nagrywania sam się nudziłem.

- Dokładnie. Ale wakacje i tak lepsze niż rok szkolny. - na jej odpowiedź tylko się zaśmiałem.

- W takim razie mam dla ciebie okazję nie do odrzucenia. Twoja ciocia wspominała, że niedawno się tu wprowadziłyście i nie miałaś okazji by pozwiedzać to miasto. - widząc zmieszanie na twarzy Jesici, w mojej głowie pojawiły się już myśli, że mi odmówi.

- A to podstępna małpa.- dziewczyna mruknęła cichutko pod nosem. Nie wiem o co jej chodziło, ale nie zwracałem na to większej uwagi. Złapałem ją za rękę i moja sąsiadka nie miała wyboru. Musiała iść ze mną zwiedzać to piękne miasto, jakim jest Los Angeles.

~~~

- Mamo, przestań. - krzyczałam widząc moją mamę z aparatem. W ciągu tych kilku dni moi rodzice zrobili mi tyle upokarzających zdjęć, że jak dla mnie to jest aż niemożliwe. Ale wyjaśniając wszystko od początku. Moi rodzice spontanicznie stwierdzili, że wybierzemy się na małe wakacje. Zabrali mi laptop,komórkę i mam jedynie mp3. Martwi mnie to, że nie powiadomiłam Jes o tym wyjeździe a znając moją przyjaciółkę zapewne będzie się martwić i obwiniać. Od razu gdy tylko odzyskam mój telefon zadzwonię do niej i wszystko jej wyjaśnię.

Znowu uciekałam przed moimi rodzicami. Nie przestawali chodzić z aparatem i mimo, że zaczynało mnie to irytować nie próbowałam się o to z nimi wykłócać. Widząc ich beztroskie miny, uśmiechy na twarzy, sama miałam ochotę skakać do nieba. Właśnie teraz czułam, że do szczęścia nic mi nie brakuje. No może tylko chłopaka, który będzie mnie bezgranicznie kochał. Ale na to mam jeszcze czas a na siłę nie będę niczego szukać.

Z moich rozmyślań oderwało mnie zderzenie z czymś twardym. Upadając na piasek zauważyłam, że obiekt, a raczej osoba z którą się zderzyłam także wylądowała na piasku. Powoli wstając wpatrywałam się w chłopaka który położył się na piasku i niczym nie przejmował. Wyczuwając chyba mój wzrok na sobie usiadł a w tym momencie omal nie dostałam palpitacji serca.

Na piasku przede mną siedział uśmiechnięty od ucha do ucha Brian Rogers. Zawsze wyobrażałam sobie spotkanie z nim, ale nigdy wpadł mi do głowy pomysł, że zderzę się z nim na plaży. Na plaży, w rozwalonym koku i stroju kąpielowym który ukazywał jaka jestem gruba. To nie tak miało być.

Stojąc nadal jak sparaliżowana wpatrywałam się w Briana, który niezdarnie próbował się podnieść z ziemi. Nie wiedząc jak się zachować po prostu uciekłam. Biegłam przed siebie, rozglądając się czy w pobliżu nie ma moich rodziców. Ale oni jak na złość zniknęli. Jakby rozpłynęli się w powietrzu. W tym momencie chciałam tylko stać się niewidzialną. Już nawet nie chcę by mnie przytulił, zrobił sobie ze mną zdjęcie czy dał chociaż głupi autograf. Spanikowałam i to na maksa.

~~~

- Powiem ci, że tutaj akurat nie byłam jeszcze. - powiedziałam do Nathana. Niby zwiedzałam to miasto, ale jak widać jeszcze wiele przepięknych miejsc skrywa ta miejscowość. Znajdowaliśmy się na plaży. Sama trasa tutaj ma bardzo dużo miejsc które też są warte zwiedzenia, ale mój towarzysz obiecał mi, że na pewno kiedyś jeszcze tu przyjdziemy.

- Naprawdę? Być w Los Angeles od kilku tygodnia nie zawitać na tej plaży to jest już nawet i zbrodnia. - popatrzyłam na Nathana z udawanym przerażeniem na twarzy. Chciała mi się śmiać, ale kilka lat maskowałam moje emocje, więc nie miałam aż tak dużych problemów z ukryciem mojego rozbawienia.

- O nie. Ile lat więzienia mi grozi. Może znamy się i krótko, ale błagam, bądź dla mnie łaskawy. - ciągnęłam jego gierkę.

- No cóż. Myślę, że mały całus w policzek może dużo załatwić w tej sprawie. - popatrzyłam na chłopaka jak na wariata. Nie zwlekając ani chwili dłużej szybko wstałam z piasku i zaczęłam przed nim uciekać. To jest niemożliwe, że potrafię się z nim tak dobrze bawić i dogadać.

~~~

Wracając do domu panowała między nami cisza. Nie taka niezręczna tylko przyjemna dla naszej dwójki. Każdy był pogrążony w swoich myślach. To znaczy ja byłam, bo mój towarzysz cały czas był wpatrzony w telefon.

Cały czas porównywałam mojego sąsiada do tego chłopaka z SMS-ów. Wydawali się być tacy podobni. Jeden i drugi ma na imię Nathan. Mają blond włosy. Mieszkają w Los Angeles. Mają po tyle samo lat. Jedyne co ich różni to charakter. Choć w sumie gdybym powróciła do wszystkich wiadomości na pewno znalazłabym jeszcze więcej różnic. Nawet nie wiem jak mogłam wpaść na pomysł, że Nathan z SMS-ów to osoba która idzie obok mnie. To chyba raczej bym zauważyła i poznała.

- Zaraz przejdziesz obok swojego domu i nawet tego nie zauważysz. - powiedziałam próbując się nie śmiać z roztargnienia mojego kolegi? Bo chyba mogę go już mianować tym określeniem.

- Co? Ah tak. Faktycznie. Co ja bym bez ciebie zrobił? - powiedział nadal wpatrzony w telefon chłopak. Lekko już wkurzona wyrwałam mu telefon z ręki i ukradkiem spojrzałam na ekran urządzenia. Znajdował się tam filmik z chłopakiem bardzo podobnym do mojego sąsiada. Lustrując dokładnie ekran telefonu zauważyłam, że Nathan odpowiadał na komentarze pod filmikiem. To było co najmniej dziwne.

~~~

- Ciociu, już wróciłam. Przepraszam, że nie odebrałam od ciebie telefonu. Zapomniałam, że mam go wyciszonego. - krzyczałam na cały dom, zdejmując jednocześnie buty. Nie słysząc odpowiedzi zamiast zacząć wchodzić na schody skierowałam się do salonu. A to, co zostałam na kanapie, a raczej kogo zobaczyłam, odebrało mi mowę całkowicie mowę i zdolność do wykonania jakiegokolwiek ruchu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze :)