piątek, 2 czerwca 2017

Rozdział 12

Znalezione obrazy dla zapytania gify z 5sos


Leżąc w łóżku nadal nie mogłam uwierzyć, że muszę mieszkać koło tego głąba. No jak tak można. Przecież ja się z nim prędzej pozabijam niż dojdę do porozumienia. Żałuję, że w ogóle poszłam uciszyć tę huczną imprezę. Teraz mam za swoje. Ugh. Chciałam spać a przez moje głupie nieprzemyślane zachowanie nie mogę zasnąć, bo cały czas myślę o tym chłopaku. Jestem taka głupia. Taka głupia.



- Halo, księżniczko. Wiemy, że jesteśmy mega przystojni i aż zapieramy dech w piesi, ale wracaj już do świata żywych. Co sprowadza taką ślicznotkę w nasze skromne progi?- chłopak który otworzył mi drzwi nadal próbował nawiązać ze mną jakąś rozmowę. Ja jednak wpatrywałam się w nadętego dupka. Mój wyraz z sekundy na sekundę musiał się zmieniać, bo widziałam ich zdziwienie na twarzy.

- Rozumiem, że coś świętujecie, ale jakby nie patrząc prawie 3 w nocy i każdy normalny człowiek śpi.- mimo mojego zdenerwowania udało mi się coś wydusić. Nie wiedziałam jak ci wieczni imprezowicze na to zareagują, ale szczerze miałam to gdzieś. Może jeszcze są na tyle rozważni i trzeźwi by chociaż ściszyć muzykę i ograniczyć krzyczenie, piszczenie i wydzieranie się.

- Ależ piękna damo, może zamiast nas uciszyć lepiej abyś się przyłączyła do nas. - tym razem odezwał się chłopak z bandamką na głowie.

- Brian, nie ma mowy, żeby ta niezdara z nami świętowała. Przecież ona nawet nie potrafi chodzić, więc co dopiero świętować. - ku mojemu zdziwieniu, pan casanova, odzyskał mowę. W ramach "podziękowania" pokazałam mu tylko środkowy palec i czym prędzej obróciłam się na pięcie. Słyszałam tylko śmiech parszywego dupka i pytania jego przyjaciół. Przyśpieszyłam jeszcze bardziej. Uhg. Co ja sobie myślałam?

~~~

Do Katherinka:

Hejka naklejka :))) Czo tam u mojej Kathy?

Od Katherinka:

Hej, Siedzi sobie w swoim pokoju i nudzi się. Ma Jes może ochotę na wideo rozmowę?

Jessica myśl. W końcu jak Kathy zadzwoni od razu zauważy, że to nie mój poprzedni pokój. A wtedy będę musiałam jej wszystko powiedzieć, bo nie potrafię jej okłamać, mimo, że widzę ją tylko na kamerce. A może to już czas, aby zrobić małą niespodziankę Katie i ją odwiedzić? Szybko wstałam z mojego mega wygodnego fotelu, stojącego w kącie pokoju i pobiegłam do garderoby. Może jeszcze nie miałam za dużego wyboru w ubraniach, ale moja ciocia zapewniła mnie, że to już niedługo się zmieni. Wybrałam coś bardziej lepiej prezentującego się niż dresy i mocno sprana koszulka. Gdy już byłam przebrana wybiegłam z pokoju jak strzała i zaczęłam szukać cioci po całym, ogromnym domu. W ciągu ostatnich dwóch tygodni zgubiłam się tu już kilka razy, jednak powoli staram się zapamiętać co tutaj się znajduję.

- Ciociu, ja wychodzę na spotkanie z przyjaciółką. Nie wiem kiedy wrócę, ale zapewniam, że będę w domu niż za oknem zrobi się całkowicie ciemno. - widząc tylko kiwanie głową mojej cioci na znak zgody, szybko ucałowałam jej policzek i popędziłam zakładać moje kochane trampki. Jednak czynność przerwał mi, wydający z siebie dźwięk powiadomienia, telefon.

Od Katherinka:

Jessica żyjesz? Halu??

Na wiadomość od mojej przyjaciółki uderzyłam się dłonią w czoło. Z całego tego podekscytowania zapomniałam jej odpisać. A moja biedna dziewczynka zapewne martwi się i odchodzi od zmysłów co się ze mną dzieje. Może i nawet już wezwała policję?

Do Katherinka:

A mogłabyś poczekać 30 minut? Obiecuję ci, że ta rozmowa wtedy będzie o niebo lepsza :D

Od Katherinka:

Jessica, wiesz, że cię kocham, ale co ty znowu odwalasz?

Na jej ostatniego SMS już nie odpisałam tylko uruchomiłam w telefonie funkcje, która służyła jako nawigacja. Wpisałam ulicę i numer domu a po kilku sekundach już pojawiła się informacja gdzie mam iść. Moje zdziwienie było przeogromne, gdy na mapce wyczytałam, że moja przyjaciółka mieszka dwie ulice dalej. To miasto coraz bardziej mi służy. No może oprócz sąsiada, który jest mega wredny i zakochany w sobie. Ma chyba też dużo adoratorek, sądząc po szeptach na lotnisku.

Co chwilę spoglądając na mój telefon, sprawdzam czy dobrze idę a gdy na moim ekranie pojawia się informacja, że dotarłam do celu, spoglądam na dom. Dom Kathie, jeżeli oczywiście nawigacja mnie nie okłamała, jest przepiękny tak samo jak mój. Ma pięknie zadbany ogród i mimo, że jest troszkę mniejszy od mojego to i tak jest piękny.

Biorąc dwa głębokie wdechy kieruję się w kierunku drzwi wejściowych. Znajdując się już tuż obok nich mam ochotę uciec, bo co jeśli tu wcale nie mieszka Katherine? Tylko jakiś zboczeniec, podobny zresztą do mojego sąsiada? Moje myśli zdecydowanie za dużo razy uciekają w jego stronę.

- Dzień dobry. W czym mogę pomóc?- dyskretnie przyjrzałam się kobiecie która mi otworzyła. Na pewno droga sukienka, tak samo buty. To zapewne mama Katie.

- Dzień dobry. Jestem przyjaciółką Katherine. Jest może ona w domu?- próbowałam opanować drżenie w moim głosie. Stresowałam się. Nie powiem, że nie, bo wtedy skłamałabym. Bałam się, że tu wcale nie mieszka żadna Katie, moja Katie. Albo jeszcze coś gorszego. Nie pozna mnie lubi nie będzie chciała ze mną rozmawiać.

- Spokojnie dziecko.- czyli jednak zauważyła moje zdenerwowanie.- Katie jest w pokoju. Od powrotu ze szpitala bardzo rzadko z niego wychodzi. Może tobie uda jej się pomóc. Wtedy wiedz, że będę dozgonnie wdzięczna. Może i zaniedbywałam moją córkę przed tym zdarzeniem, ale teraz chciałabym to naprawić. - na słowa mamy Katie tylko kiwałam głową. Nie za bardzo co w tej sytuacji powiedzieć. Nie sądziłam, że w ogóle pani Clark aż tak się przede mną otworzy. - No ale dobrze, schodami do góry i ostatnie drzwi po lewej.

Podziękowałam i ruszyłam w poszukiwaniu pokoju mojej przyjaciółki. Pojawił się jeszcze większy stres, jednak z każdym kolejnym krokiem znikał. Przecież Katie taka nie jest i na pewno mnie nie odrzuci. Upewniając się, że to odpowiednie drzwi, delikatnie zapukałam.

- Mamo, nie jestem głodna, nic nie potrzebuję możesz już iść. Dziękuję za troskę, nic mi nie jest. Jestem zajęta. - miałam ochotę zaśmiać się na słowa Katy, ale wtedy od razu zorientowałaby się, że to nie jej matka.

- Aż taka stara jeszcze nie jestem, by być twoją matką. - powiedziałam już nawet nie starając się ukryć mojego rozbawienia. Czułam się tak swobodnie a cały stres gdzieś uleciał. Jednak przyznając szczerze bałam się reakcji Katie.

~~~
Spacerując po parku i wygłupiając się jak zawsze, naprawdę są marne szanse na to, że jakaś fanka nas nie zauważy. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak beztrosko spędzałem czas. Widząc jak mój kolega poważnieje, wiedziałem, że coś wykombinował.
- Stary, ewidentnie widać, że ta laska, jako jedna z niewielu, nie pała do ciebie miłością. Kiedy ty to zrozumiesz i zgodzisz się na ten cholerny zakład. - Will cały czas próbował przemówić Nathanowi, Nie powstrzymał się nawet teraz, gdy dookoła było mnóstwo ludzi.
 Ja przyznam szczerze, z początku nie byłem za tym. Ale po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw stwierdziłem, że to całkiem spoko pomysł. Nathan w końcu znajdzie sobie jakąś dziewczynę a przy okazji  może zmieni swoje imprezowe życie. Bo co jak co, ale po urwaniu kontaktu z Jessicą stał się jeszcze gorszym dupkiem i łamaczem serc. Nawet nie chcę wiedzieć ile dziewczyn przez niego płakało, gdy bezwstydnie naobiecywał gwiazdek z nieba a później starał się jak najbardziej je ośmieszyć. Jednym słowem stał się okrutny dla dziewczyn. Wiem, że będzie tego żałował w przyszłości,l dlatego chce mu pomóc z tym skończyć jak najszybciej.

Spojrzałem jeszcze raz i gdy widząc nadal zrezygnowanego Willa i niewzruszonego Nathana postanowiłem użyć ostatecznego argumentu. Argumentu, który raczej na pewno poruszy mojego przyjaciela i może coś zdziała w tej sprawie z zakładem.

- Nathan, posłuchaj. Dzięki temu zakładowi i próbie zbliżenia się do naszej nowej sąsiadki zapomnisz raz na zawsze o Jessice. Doskonale wiemy, że nadal męczą cię wspomnienia z nią w roli głównej a dzięki nowej dziewczynie, na pewno innej niż Jessica, sto razy łatwiej będzie ci zapomnieć o twojej byłej przyjaciółce. - jeśli ten argument nie zadziała to przysięgam, że już nie powiem ani słowa więcej w sprawie tego cholernego zakładu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze :)