środa, 3 maja 2017

Rozdział 10


Podobny obraz


- Brian czy to normalne, że tęsknie i brakuje mi dziewczyny poznanej przez internet? - spojrzałem ze zdziwieniem na Nathana. Jego wyraz twarzy nie wyrażał nic.

- Brakuje mi jej śmiechu, gdy powiedziałem coś głupiego czy śmiesznego. Brakuje mi jej ciepłego głosu. Brakuje mi jej ciągłego jesteś głupi. Brakuje mi jej całej. - Ostatni raz taki ból w jego głosie słyszałem bardzo dawno temu. W czasach gdy Nathan jeszcze nie nagrywał filmików na youtube. Chyba dopiero po raz drugi widziałem mojego przyjaciela w takim stanie. Może to oznaka, że czas ściągnąć Jes do Los Angeles. Jednak jak szybko ta myśl się pojawiła, tak szybko zniknęła. Nath opowiadał, że jego internetowa znajoma nie ma skończonych osiemnastu lat. Naprawdę nie wiedziałem jak wyciągnąć mojego przyjaciela z tego stanu a to powodowało, że czułem się po części winny. Miałem wrażenie, że to przeze mnie Nathan zachowuje się tak a nie inaczej. Jeszcze raz spojrzałem na Nathana. Był w totalnej rozsypce.




- Brian, mój kochany kumplu. Byłbyś tak dobry i poszedł po jeszcze jednego drinka dla mnie. Sarah na pewno nie chciałaby zostać sama a ty i tak nic ciekawego nie robisz. - na słowa Nathana tylko przewróciłem oczami i powędrowałem w stronę baru. Chłopak chyba naprawdę zrozumiał, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Widziałem jak dzisiaj oschle potraktował Jessicę i nie podoba mi się to. Ale są też jego fani na których musiał ciężko i długo zapracować. Nie do końca podoba mi się powrót Nathana do starego, imprezowego życia ale skoro to ma mu pomóc zapomnieć o Jessice. Nie nadążam za tym chłopakiem. Jeszcze kilkanaście minut temu płakał za Jes, użalał się a teraz świętuje jakby naprawdę udało mu się zapomnieć o tej dziewczynie w co, szczerze wątpię. Zauważyłem jak świetnie maskuje swoje uczucia.

Wracając z baru z dwoma drinkami próbowałem zlokalizować mojego przyjaciela, ale zdążył już chyba wyparować. To oznacza tylko jedno. Nathan i jego towarzyszka Sarah postanowili aktywnie spędzić tę noc. Nie wiadomo tylko czy u niego, czy u jego nowo poznanej koleżanki. Pokręciłem tylko głową i upiłem łyk drinka, który miał być dla wielmożnego pana.

~~~

- Jessica, spokojnie. Firma mojego szefa ma filię w ... w Los Angeles. To właśnie tam miałybyśmy się wyprowadzić i ja zaczęłabym tam pracę. Mój szef zapewnił mnie, że sam zająłby się szukaniem mieszkania dla nas i nowej szkoły dla ciebie. Teraz tylko czekamy na twoją zgodę. Nie ukrywam, iż wolałabym abyś zgodziła się na przeprowadzkę, bo pensja którą zaproponował mi pan Wilson w końcu rozwiązałby nasze problemy. - przez pierwsze trzy- cztery minuty nie docierało do mnie to gdzie mamy się wprowadzić. Nie spodziewałam się tego. Nawet przez moment nie pomyślałam, że będziemy musiały się wyprowadzić do LA. Widząc zmartwienie na twarzy cioci, prawdopodobnie spowodowane moim zawieszeniem, szczęśliwa rzuciłam się na nią i przytuliłam z całych sił. Poczułam, ze moja prawna opiekunka ledwo co potrafiła utrzymać równowagę, ale byłam tak szczęśliwa, pierwszy raz od kilku miesięcy, że nie zwracałam na to uwagi. Czułam jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy, a moja chęć na kolejne cięcia, z powodu przeprowadzki, znika w ułamku sekundy. Będę tak bliski mojej kochanej Katie. Będę w tym samym mieście co ona. Będę tam mieszkać. Będę z dala od tej szkoły, domu i wszystkiego co złe w mieście w którym jeszcze mieszkam. Dzień, który myślałam, że jest najgorszym jaki może być, stał się dla mnie jednym z tych lepszych. Już nawet nie przejmowałam się tym, że Nathan potraktował mnie jak zabawkę. W tej chwili to się nie liczyło. W końcu będę blisko mojej najlepszej przyjaciółki. W końcu będę miała spokój od tego koszmaru w szkole. Zacznę życie w innym miejscu. W miejscu, które nie będzie mi przypominać o moich rodzicach i bracie. Zacznę nowe życie w innym mieście, w mieście w którym mieszka moja przyjaciółka, w mieście w którym nie ma dręczycieli.

- Jessica, dusisz mnie. - na słowa mojej cioci automatycznie oderwałam się od niej i na moment z mojej twarzy zniknął uśmiech, by mogła pojawić się przepraszająca mina. Nadal cieszyłam się jak małe dziecko, które dostało lizaka. Miałam ochotę skakać do nieba i jeszcze wyżej. Chciałam już pobiec do góry, po mój telefon, bym mogła poinformować o tym moją przyjaciółkę ale zatrzymały mnie słowa mojej cioci.

- Widząc twoją radość myślę, że mogę poinformować mojego szefa, że zgadzam się na wyjazd?- na jej stwierdzenie tylko energicznie pokiwałam głową.

- Przeprowadzamy się od razu po twoim zakończeniu roku szkolnego. Będziesz miała całe wakacje na przyzwyczajenie się do nowego miejsca, poznanie nowych znajomych i w ogóle. A teraz zmykaj spać, bo nie wstaniesz jutro do szkoły. - Ja jedynie na słowo cioci podbiegłam do niej i jeszcze raz przytuliłam ją z całych sił. Nawet wiadomość o jutrzejszej wyprawie do szkoły nie zmartwiła mnie aż tak jak kiedyś.

~~~

Z wielkim trudem otworzyłem oczy. Przez kilka minut nic nie widziałem z powodu wpadającego do pokoju przez okno słońca, jednak z czasem dostrzegłem jakąś dziewczynę w moim łóżku. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że nic nie pamiętam z wczorajszego wieczoru. Jak za dawnych czasów. Rozejrzałem się po pokoju i dotarło do mnie, że to wcale nie jest moje łóżko, mój pokój, mój dom. Czym prędzej pozbierałem swoje porozrzucane po całym pokoju ubrania. Z wielkim bólem głowy, już ubrany, szybko wyszedłem z domu i rozejrzałem się po okolicy. I pojawił się kolejny problem. Nie wiem gdzie jestem a w oddali zauważyłem grupkę dziewczyn. W duchu zacząłem się modlić, aby to nie były moje fanki, bo wtedy to już po mnie. Dlatego też ruszyłem w przeciwną stronę niż one. W dodatku na głowie miałem kaptur, ale obawiam, że on nic nie daje tylko jeszcze bardziej wzbudza podejrzenia. Życie rozpoznawalnej osoby daje czasem w kość, ale gdyby nie moi fani i nagrywanie już dawno byłbym na samym dnie.

~~~

Ostatni raz rozejrzałam się po moim pokoju. Wydaje się taki inny. Niby meble jeszcze są w nim, ale brakuje tu czegoś. Ciężko mi jest opuścić to pomieszczenie. Ciężko mi opuścić pomieszczenie w którym tyle się wydarzyło. Ciężko mi opuścić moją twierdzę. Twierdzę, która była tylko moja i tylko ona wie o moich problemach. Tu właśnie powstały pierwsze kreski na moich rękach, tu napisałam pierwszy wpis w pamiętniku. Tu, rodzice wieczorem całowali mnie na dobranoc i życzyli kolorowych snów. Tu bawiłam się z moim bratem. Tu płakałam, śmiałam się.

Ostatni raz spojrzałam na wnętrze pokoju i zamknęłam drzwi. Wraz z ostatnim zamknięciem tych drzwi, zamknęłam stary rozdział w moim i tak już marnym życiu. Teraz musi być tylko lepiej, bo będę miała najlepszą przyjaciółkę obok siebie. Co prawda ona jeszcze nie wie, że będę mieszkać w tym samym mieście co ona, ale to tylko kwestia czasu. Zamierzam jej zrobić miłą niespodziankę.

- Gotowa? Za ponad 2 godziny mamy samolot więc musimy powoli się zbierać. Zabrałaś wszystko? - ciocia zasypała mnie lawiną pytań na co ja tylko się zaśmiałam. Ciężko mi, tak samo jak jej, opuszczać to miejsce ale wiem, że w LA czeka mnie o wiele lepsze życie bez tych wszystkich przykrości i koszmarów.

Ten lot samolotem okazał się koszmarem. Nigdy więcej. Już wolę popłynąć statkiem niż latać.

 -Uważaj jak łazisz, łamago. - oho zaczyna się. to było pierwsze zdanie które pojawiło się w mojej głowie gdy usłyszałam ten oschły głos jakiegoś chłopaka.

- Ohoho. Gwiazdeczka z nieba która nie potrafi chodzić się odezwała. - nie pozostałam dłużna temu palantowi który nie potrafi zwrócić po ludzku uwagi. Nie patrząc na tego głąba ruszyłam przed siebie z wysoko podniesioną głową. Za sobą usłyszałam szepty. Nie wiem o co im wszystkim chodzi. Nic złego nie zrobiłam, więc to oni mają jakiś problem. Nie ja.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze :)