czwartek, 26 stycznia 2017

Rozdział 1


Katie zaprasza do znajomych.

Nie wiem, co było tak ważne, by mi przerwać rozmyślania. A raczej snucie w myślach innego, lepszego życia, które i tak pozostanie nierealne. Niechętnie podniosłam się z łóżka i wzięłam do ręki mój telefon. Delikatnie przejechałam palcem po ekranie. Nie miałam żadnego hasła na blokadę, pomimo że wszyscy z klasy skreślili mnie za to, co stało się w przeszłości.
Z początku uciekałam do drastycznych metod, by zagłuszyć ból psychiczny. Niestety nadal zdarzało mi się to robić, lecz już nie tak często. Widząc, że znowu mam kolejne zaproszenie do kontaktu, westchnęłam cicho pod nosem. Po co mi wysyłają zaproszenia, skoro i tak już jutro nie będą pamiętać o jakiejś tam Jessice? Niechętnie nacisnęłam ikonkę mało już znanego komunikatora, jakim było GG, w celu dowiedzenia się, kto teraz do mnie napisał. Zapewne jakiś kolejny zboczony typ, który nie ma nic do roboty. Zdecydowanie więcej osób blokowałam, niż wymieniłam się choćby informacją o imieniu. Jednak zawieranie znajomości przez internet było o wiele lepsze. Nie musiałam się bać, że ktoś rozpozna mnie i przypomni sobie, że to ta dziewczyna, córka znanych ludzi show-biznesu, która niestety została osierocona przez głupotę rodziców. W internecie znacznie lepiej zawierało mi się znajomości, jednak one szybko się kończyły. Wiązało się to z samotnością, ale ci ludzie nie oceniali przez pryzmat tego, co się stało. Nienawidziłam siebie za to, że tak szybko przywiązywałam się do innych osób. Wiedziałam, że z góry jestem skazana na cierpienie, a jednak nadal to robiłam.

Katie: Hejka. Co tam? Jak tam?
Ja: Hejka. U mnie z pozoru dobrze. A u ciebie?
Katie: U mnie w sumie dobrze. Tyle że nie z pozoru. I zgaduję, że to dlatego masz taki opis, a nie inny?

Brak powodów, by zostać, to dobry pomysł, by odejść.

Analizował po raz kolejny ten cytat. Opisywał doskonale to co działo się z moimi pseudoprzyjaźniami przez internet. Katie, o ile było to jej prawdziwe imię, jako jedyna zwróciła uwagę na mój opis pod miniaturką nutek.

Ja: Jesteś pierwszą osobą, która zwróciła na mój opis. I masz rację. Jesteś dobra w zgadywaniu. ;-)
Katie: No ba. Ostatnio zgadłam, jaki mój mąż nagra odcinek. Przewidziałam, jaki challenge doda mój kochanek. Wiem. Jestem w tym najlepsza. Nie musisz mi pisać, jaka to jest wspaniała i mądra.
Ja: Haha. Zapomniałaś dodać, że skromna. I ty masz już męża? I kochanka. Boże. Z opisu wynika, że masz tyle samo lat, co ja.
Katie: Nie mam męża, głuptasie. Ale tak nazywam mojego idola. I jakim cudem ty nie znasz Briana czy Nathana? No powiedz mi. Przecież to tacy przystojniacy, jakich jeszcze nigdy nie widziałam.

Zaśmiałam się na wiadomość Katie. Może pod względem Briana i Nathana wyglądała na napaloną fankę, ale mimo to polubiłam ją. Biło od niej takie przyjemne ciepło i fajnie mi się z nią pisało.

Ja: No może dlatego, że ja mieszkam w Chicago, a ty w Los Angeles? Nie sądzisz, że to ciut duża odległość?
Katie: Może i jest to dosyć spora odległość, ale oni są znani w całej Ameryce. Na pewno są u was znani. I błagam, nie dołuj mnie tym, że nie znasz nawet Nathana. Jeszcze do niedawna mieszkał w Chicago.
Ja: Niestety nie znam. I przykro mi z powodu twojej rozpaczy. :-(
Katie: Ranisz mnie tak samo, jak ich. Ale jesteś chyba jedyną dziewczyną, która nie ignoruje mnie zaraz po tym, jak napiszę o Nathanie bądź Brianie. Nie jesteś zazdrosna, że istnieją inne osoby, które kochają tego samego idola. I nie narzekasz, że ciągle o nich piszę. Stwierdzam, że polubiłam cię i nie żałuję, że do ciebie napisałam.

Zdziwiłam się na jej wyznanie. Nikt nigdy jeszcze nie powiedział czegoś takiego i nie spodziewałam się, że ktoś tak szybko mnie polubi. Co będzie jednak, gdy powiem Katie, jak jest naprawdę? Pewnie nie będzie chciała się ze mną więcej się zadawać. Tak jest zawsze, gdy prawda nawet przez przypadek wyjdzie na jaw. Westchnęłam cicho pod nosem. Męczyłam się na tym świecie, ale obiecałam sobie, że nie pozwolę na to, aby moi rodzice się na mnie zawiedli. Może i ich już nie ma razem, z moim bratem. Może i ciocia nie ma dla mnie czasu, bo cały czas spędza w pracy. Wiem, że cierpi po stracie swojej jedynej siostry, dlatego nie chciałam dokładać jej jeszcze moich problemów. Kiedyś byłam smutna o to, że nie dostałam wymarzonej lalki. Teraz jestem smutna i zła na siebie, że nie dość, iż byłam pokłócona z moimi rodzicami, to w dodatku zginęli przeze mnie.

Katie: Halo, Jessica. Masz już mnie dość? Wiedziałam, że Cię wystraszę. Zawsze nie potrafię się kontrolować i piszę non stop o tych przystojnych idiotach. Przepraszam.

Zdziwiłam się na słowa Katie. Pisałyśmy niecałe piętnaście minut, a ona już uważa mnie za koleżankę. Nagle tak cieplutko zrobiło mi się w okolicach serca. Pierwszy raz byłam ważna, choć ona mnie tak naprawdę nie znała.

Ja: Nie mam cię dość, po prostu się zamyśliłam. Wybacz. To ja powinnam przepraszać. I fajnie się słucha o tych, jak to nazwałaś, przystojnych idiotach. Jesteś wtedy tak pełna energii.
Katie: Aww. To było miłe. Jesteś naprawdę świetną dziewczyną na przyjaciółkę. Powiedz jeszcze, że kochasz lody czekoladowe, ogólnie wszystko, co z czekolady, no i przede wszystkim kakałko. Jeśli powiesz, że tak, jak nic jesteś moją bliźniaczką, którą zabrano przy porodzie.
Ja: A co byś zrobiła, gdybym naprawdę okazała się twoją bliźniaczką?
Katie: Nie pozwoliłabym zakończyć ci kontaktu ze mną. I zapewne wynajęłabym detektywa, który by sprawdził, czy na pewno nie mam rodzeństwa.
Ja: Ale zapomniałaś do naszej listy ulubionych rzeczy dopisać żelek. ;-(
Katie: O matko. Zapomniałam o tym. Wybacz mi, moja bliźniaczko. Już to dopisuję.
Ja: Jesteś niemożliwa. :-)

Sama do siebie pokiwałam głową z rozbawienia. Był to chyba pierwszy dzień w tym roku, gdy na mojej twarzy gościł uśmiech. I to w dodatku wywołany przez nieznaną mi osobę z internetu. Bywałam naprawdę dziwna. Ale na razie Kathy to nie przeszkadzało.

***

- Katherine, zejdź natychmiast do kuchni. - Jak zwykle głos mojej matki był taki oziębły. Niechętnie wstałam z wygodnego łóżka i z prędkością żółwia ruszyłam po schodach. Wiedziałam, że znowu będę miała kazanie na temat mojego opuszczania zajęć z gry na fortepianie. Moi rodzice chcieli, abym miała wszystko, czego zapragnę, lecz czasami miałam wrażenie, że oni spełniają swoje marzenia, a nie moje. Gdy zbliżałam się do kuchni, do moich uszu dotarły krzyki. Zapewne znowu moi rodzice kłócili się o jakąś błahostkę. Z czasem można było się do tego przyzwyczaić, ale to i tak nie zmieniało faktu, że w mojej głowie pojawiały się myśli o ich rozwodzie.
- Jestem. Co chciałaś, mamo? - Mimo iż się nie śpieszyłam, to już po chwili musiałam wpatrywać się we wkurzonych rodziców. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Z ulgą stwierdziłam, że jeszcze nie wylądowało na ziemi żadne naczynie.
- Ciekawi mnie po prostu to, że jesteś jeszcze w domu. Za dziesięć minut rozpoczynają się zajęcia. - Na jej słowa przewróciłam tylko oczami. Czy oni naprawdę byli na tyle zapatrzeni w siebie, że nie widzieli, iż gra na fortepianie to nie moja bajka?
- Idź się ubrać, córeczko, i widzę cię zaraz w moim samochodzie. - Po raz kolejny na słowa ojca przewróciłam oczami. Tyle że teraz bardziej dyskretnie. Miałam ochotę wykrzyczeć, co sądzę o ich zachowaniu i traktowaniu mnie, ale po minie ojca zrezygnowałam. Bywały momenty, w których czułam, że jestem tylko problemem w tej rodzinie. Na pierwszy rzut wydawało się, że wszystko jest jak należy, ale z czasem zaczynałam rozumieć i zauważać, jak jest naprawdę. I wtedy na YouTube znalazłam Nathana. Osobę, która potrafiła u mnie wywołać łzy śmiechu przez swoje zabawne komentarze do gry bądź zmyślone historie z życia.
Zawiązałam drugiego buta i, gdy miałam wychodzić z domu, przypomniałam sobie, że nie powiadomiłam Jes o tym, iż nie będzie mnie przez prawie trzy godziny. Szybko wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni moich czarnych spodni.

Ja: Przepraszam, Jes, ale niestety przez następne trzy godziny będę na lekcji gry na fortepianie. Gdybyś chciała, to możesz napisać do mnie na ten numer: 344 560 751.

Pisałam w pośpiechu i nie wiedziałam nawet, czy ujęłam to dobrze, ale widząc zdenerwowanego ojca, zablokowałam telefon i szybko zajęłam miejsce pasażera w jego drogim samochodzie. Wcale nie miałam ochoty przez następne kilka godzin męczyć i mojego wzroku, i mojego słuchu oraz palców na tych głupich zajęciach. Ale jak mus to mus. Z moimi rodzicami nie warto było dyskutować, bo to i tak strata czasu. Oparłam swoją głowę o szybę samochodu i z niecierpliwością zaczęłam wpatrywać się w telefon. Miałam nadzieję, że Jes odpisze i nie będę musiała udawać, iż dobrze mi znane obrazy za oknem są bardzo interesujące.

***

Zmęczony rzuciłem się na łóżko. To był dopiero pierwszy dzień na Meet-Up’ie, a ja padałem ze zmęczenia. Kochałem swoich fanów, ale czasem dawali niesamowicie popalić. Mimo to nie żałuję tego, co robię. Właśnie teraz czułem się potrzebny. Wiedziałem, że istnieją miliony osób, które wspierają mnie i wierzą we mnie. Po tym, jak straciłem wszystko, zyskałem ich. I byłem wdzięczny, że mam ich aż tyle.
Dosłownie już zasypiając, usłyszałem dźwięk, który wydobywał się z mojego telefonu. Niechętnie podniosłem się z wygodnego łóżka hotelowego i zaczęło się poszukiwanie urządzenia. Jak już później się okazało, znalazłem go w kieszeni moich spodni. I po co ja wstawałem z łóżka? Chyba przez własną głupotę.

Od nieznany: Katie, zaczynam się martwić. Nie ma Cię już od czterech godzin, a mówiłaś, że te lekcje będą trwać maksimum trzy godziny.
Do nieznany: Czyli od dziś jestem Katie. Miło mi, a ty jak masz na imię?

Byłem ciekaw, co mi odpisze dziewczyna, a może chłopak. Pierwszy raz spotkałem się z takim przypadkiem. Jeszcze nigdy nikt nie napisał do mnie w ten sposób.

Od nieznany: Ech. Zapewne moja koleżanka podała mi zły numer. Przepraszam.
Do nieznany: Spoko ;-) Nic się nie stało, ale nadal nie wiem, jak masz na imię, a chciałabym cię zapisać jakoś normalnie w telefonie.
Od nieznany: Zapewniam, że nie będzie ci potrzebny mój numer w telefonie.

Tajemnicza i zamknięta w sobie. Jednak wątpiłem, że da radę oprzeć się mojemu urokowi, gdy mnie pozna. Ciekawe, czy była to moja fanka.

Do nieznany: Nalegam. Co ci szkodzi podać tylko swoje imię. No chyba że wolisz zostać podpisana jako tajemnicza nieznajoma.
Od nieznany: Ugh. Strasznie uparty jesteś. I skąd masz pewność, że jestem dziewczyną?
Do nieznany: No cóż, taki jestem i już, a że jesteś dziewczyną, to miałem takie przeczucie. To jak będzie? Podasz mi swoje imię?

Nie sądziłem, że aż tak trudno będzie wyciągnąć z niej, jak ma na imię. Poza tym nadal nie wiedziałem, czemu z nią piszę. Przecież przed chwilą ze zmęczenia w ogóle nie kontaktowałem.

Od nieznany: A czy jak podam ci moje imię, to dasz mi spokój?
Do nieznany: Może, ale nic nie obiecuję.
Od nieznany: Ugh. Jessica jestem. A ty? Bo na razie dla mnie masz na imię Katie. ;-)
Do Jessica: Ładnie imię. I to trochę dziwne, że chłopak ma dziewczęce imię. Nathan jestem. OMG, wysłałaś mi buźkę. A ja myślałem, że mnie nie lubisz.
Od Jessica: Czy ładne, to nie wiem, ale dziękuję. I w twoim przypadku to może nie dziwne. Zasmuciła mnie wiadomość, że jednak masz w miarę normalne imię. I nie ciesz się za długo. Nadal cię nie lubię. Ba. Nawet nie znam. Nie mam pewności, że nie jesteś jakimś starym dziadkiem który porywa bezbronne dziewczyny.
Do Jessica: No ej. Bo się obrażę. Mam ładne imię. I jeszcze mnie polubisz. Ale co do teorii o dziadku, to mnie rozśmieszyłaś.
Od Jessica: Gdybyś się obraził to miałabym przynajmniej spokój. I nie bądź taki pewny siebie. Nie ufam ludziom. I pisząc o dziadku, nie miałam na celu cię rozbawić. Pisałam to, będąc śmiertelnie poważna.
Do Jessica: Teraz to na pewno się nie obrażę. A pewność siebie to moje drugie imię, więc przykro mi. A czemu nie ufasz ludziom?

Czekałem na odpowiedź od niej już dobre piętnaście minut. Wziąłem do ręki mój czarny iPhone i jeszcze raz przeanalizowałem ostatnią odpowiedź. Nie wiedziałem, co źle napisałem. Nie wiedziałem, kiedy wkroczyłem na niebezpieczny temat. A może to ona postanowiła się obrazić? Ale za co, skoro mnie nie da się nie lubić? Zrezygnowany przeczesałem ręką moje włosy. Nie wiedziałem, co robić. Napisać jeszcze jeden SMS czy najzwyczajniej w świecie odpuścić? Przecież ona jasno dała mi do zrozumienia, że nie ma ochoty ze mną pisać. Ale z drugiej strony jest w niej, coś co nie pozwala mi zostawić tej znajomości od tak.

***

Ja: Katieee.
Ja: Jestem taka głupia.
Ja: Albo to ty jesteś głupia?
Ja: No bo w końcu ty mi podałaś zły numer.
Ja: I jeżeli się dowiem, że to jakaś ustawka, by mnie zeswatać ze swoim kuzynem, to już teraz jesteś trupem.
Ja: Jednak wracając do tematu...
Ja: Pisząc do Ciebie, okazało się, że numer, który mi podałaś, to nie twój.
Ja: Tylko jakiegoś chłopaka.
Ja: Nachalnego i upartego.
Ja: Nie ma cię już pięć godzin.
Ja: Zaczynam się martwić.
Ja: Obraziłaś się?
Ja: W jakiś magiczny sposób dowiedziałaś się prawdy?
Ja: Jeśli tak, to cię rozumiem.


x

4 komentarze:

  1. 1) Zdziwiona wzięłam do ręki mój wibrujący telefon.
    Nie chcesz wiedzieć, z czym skojarzyło mi się słowo „wibrujący” XD Zaczęłabym to inaczej, by nie wprowadzać chaosu, np. „Telefon zawibrował, spadając ze stołu. Pochyliłam się, by go podnieść. „Katie zaprasza do znajomych” – przeczytałam.

    2) „Nie wiem co było tak ważne, by mi przerwać rozmyślania. A raczej snucie w myślach idealnego życia.”
    Pierwsze zdanie jest po prostu głupie XD Gdybyś napisała „Ugh, że taka bzdura musi przerywać mi myślenie” – to jakiś sens by miało. Ale tak...? Poza tym snujesz w myślach idealne życie, nie idealnego, prawda?

    3) „Niechętnie podniosłam się z łóżka i wzięłam do ręki mój telefon”
    Zdanie odstępu między słowem „telefon” to za mało. Powótrzenie.

    4) „Delikatnie przejechałam palcem po ekranie. Nie ustalałam na blokadę ekranu żadnego hasła, bo i tak nie musiałam się obawiać, że ktoś będzie czytał moje nieliczne wiadomości.”
    Totalnie bez potrzeby to tłumaczysz XD Jeśli jest Ci koniecznie potrzebne: „Sięgnęłam po telefon, odblokowując go przeciągnięciem palca po ekranie”, czy coś w ten deseń.

    5) „ Wszyscy z klasy skreślili mnie za to, co stało się w przeszłości.”
    W takim razie tym bardziej powinni chcieć zrobić jej na złość i podkraść telefon XD Fatalna ekspozycja: najpierw piszesz o telefonie, a potem nagle przeskakujesz do klasy. I po co? Chaos wprowadzasz.

    6) „. Z początku uciekałam do drastycznych metod by zagłuszyć ból psychiczny”
    Najpierw telefon, potem klasa, a teraz cięcie się? Dziewczyno, ale szybka jesteś! Posprzątaj ten tekst, bo panuje w nim niezły syf.

    7) „Widząc, iż mam kolejne powiadomienie o tym, że ktoś zaprasza mnie do kontaktu westchnęłam cicho pod nosem.”
    „Że”, a nie „iż”, to raz. Dwa - nie musisz mi znów tłumaczyć, że dostała zaproszenie.

    8) „Widząc, iż mam kolejne powiadomienie o tym, że ktoś zaprasza mnie do kontaktu westchnęłam cicho pod nosem. Po co mi wysyłają zaproszenia do kontaktów skoro i tak już jutro nie będą pamiętać o jakieś tam Selenie”
    Zaproszenie-zaproszenie, Powt.

    9) „Niechętnie nacisnęłam ikonkę facebooka w celu dowiedzenia się kto teraz do mnie napisał.”
    Błagam, ja wiem (i każdy inny czytelnik też wie) jak się użwya Facebooka, po co mi to tłumaczysz?

    10) „ Zdecydowanie więcej osób blokowałam niż wymieniłam się choćby informacją o imieniu. Jednak zawieranie znajomości przez internet było o wiele lepsze.”
    Oj, hipokrytka z niej: najpierw blokuje wszystkich, a potem tłumaczy, że woli internetowe znajomości. wtf? w ogóle, skąd wzięłaś wcześniej tego zboka? Tak z dupy trochę...?


    Potem rozmowa... trochę absurdalna. Błagam, kto normalny ustawia sobie jeszcze opisy? To wyszło z mody 1 0 lat temu... chyba XD No i pisanie tekstów tylu hejka co tam już realnie jest głupie, a co dopiero w opowiadaniu?

    10) „Analizował po raz kolejny ten cytat. „
    Dopiero co pisałaś w pierwszej osobie, w rodzaju żeńskim. Skąd ten przeskok?

    11) „ Opisywał doskonale to co działo się z moimi pseudo przyjaźniami przez internet.”
    Pseudo przyjaźnie to mogą być na chacie, nie w opowiadaniu. Znajdź inne słowo.

    12) „ Katie Może pod względem Ashtona i Luke wygląda na napaloną fankę ale mimo to polubiłam ją. „
    Raz - nie musisz tłumaczyć, że bohaterka ją lubi w tak bezpośredni sposób.
    Dwa - serio? Kilka zdań na chacie i ona już wie, jakie ciepło z niej bije? XD

    13) „ Nikt nigdy jeszcze nie powiedział czegoś takiego i nie spodziewałam się, że ktoś tak szybko mnie polubi.”
    Jeśli wzięła to na serio-serio to jest głupia XD

    Nie, błagam, ja więcej nie chce. Masz w tekście tonę chaosu: za dużo próbujesz wyjaśnić w za krótkim czasie. Efekt? Mam gdzieś bohaterkę i jej poczynania. Poza tym ten chat jest jakby z księżyca wzięty; serio, bohaterka musi być zdesperowaną idiotką, by tak się zachowywać ,a to zdecydowanie nie jest typ postaci, którą chcę obserwować XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ci coś teraz powiem Katrine nie znam Pati osobiście ale wiem jedno nie będziesz mi jej tu obrażać. Poznałyśmy się dzięki internetowi i jeśli ty nie masz szczęścia w pisaniu do ludzi to się mówi trudno. Znam wiele osób, które się w ten sposób zaprzyjaźniły. Wiem powtarzam słowa ale szczerze mam to gdzieś. Krytykujesz ok można w sposób kulturalny ale nie musisz od razu hejtować całego opowiadania

      Usuń
    2. Gdzie tu widzisz hejt i obrażanie? ;P Pokazałam konkretne błędy, wyjaśniłam, co nie gra w tekście: po to, by autorka mogła poprawić i ewentualnie zwrócić uwagę na swój warsztat. Co, miałam z tego kanapkę zrobić? Jesteś miłą dziewczynką, tylko średnio umiesz pisać, ale bardzo cię lubię? Wybacz, to tak nie działa. Ten tekst wymaga po prostu pracy ;) Nie oceniam autorki, a jej dzieło. I uwierz mi, o internetowych znajomościach wiem więcej niż niejedna osoba.

      Usuń
  2. Hej, pierwsze co mi się skojarzyło z Twoim opowiadaniem to film "Randka z gwiazdą" (o ile dobrze pamiętam tytuł) :)
    Nie poddawaj się , pisz !
    Zapraszam
    Amadea
    http://waleczne-serca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)