wtorek, 19 czerwca 2018

Rozdział 32

Podobny obraz


Pakując ostatnie rzeczy do walizki walczyłam z płynącymi łzami. Utrudniały mi zobaczenie co wkładam do walizki. Najchętniej bym po prostu wyszła z tego hotelu jednak wzięłam ze sobą zbyt dużo ważnych dla mnie rzeczy. Do tej pory zastanawiam się po co wzięłam aż tylko ramek ze zdjęciami mojej rodziny. Teraz, przez nie, mam jeszcze większe poczucie winy.

Dumna, że spakowałam już wszystko, zamknęłam walizkę i po jej zamknięciu zgasiłam światło. Wyjmując klucz z zamka zaciekawił mnie pisk dziewczyn na końcu korytarza. Jednak widząc osobę zmierzającą przez korytarz z orszakiem adoratorek nie wiedziałam już, jak się zachować. Najchętniej bym z powrotem schowała się w pokoju hotelowym jednak przyrzekłam sobie, że już nigdy więcej nie stchórzę. Nie chcą patrzeć na dalszy rozwój akcji, chwyciłam rączkę mojej walizki i ruszyłam w kierunku windy. Wiązało się to z minięciem z Nathanem jednak jego fanki otoczyło go z wszystkich stron a ja, mam nadzieję, przemknęłam niezauważona.




~~~

Widząc Jessice na korytarzu chciałem jak najszybciej do niej podejść zanim by przede mną uciekła. Ale moje fanki dziwnym trafem przechytrzyły mojego ochroniarza i cały czas biegły za mną. Nie bardzo mi to odpowiadało jednak aby ich nie zawieść z paroma zrobiłem sobie zdjęcie. Doceniałem ich zapał i poświęcenie oraz ryzyko, ale dzisiaj nie miałam ochoty na żadne zdjęcia i autografy. Do tej pory byłem zdruzgotany tym, co wczoraj wyjaśniło się po 3 latach. Myślałem tylko o tym i o słowach Jessici. O tym, że nienawidzi mnie za ten wypadek.

Siedząc zmęczony na niewygodnym krzesełku na lotnisku martwiłem się o Jessice. Wczoraj doznała kolejnego szoku i boję się, że po raz kolejny do jej głowy wpadł jakiś głupi i tragiczny pomysł. Moje przemyślenia przerwał jednak głos z głośników informujący, że mój samolot za kilkanaście minut odleci. Wahając się czy lecieć czy zostać i poszukać Jessici przed oczami mignęły mi znajome brązowe włosy. Miała je do tej pory tylko jedna dziewczyna którą znałem.

~~~

Siedząc już na wygodniejszym siedzeniu, niż krzesełka na lotnisku, po raz kolejny się stresowałam. To był niby już mój 3 lot jednak nadal cholernie się bałam. W dodatku miejsce obok okna wcale mnie nie pocieszało. Jeszcze bardziej przerażało. Niezbyt zainteresowana osobą, która właśnie rozkłada się na miejscu obok snułam przerażające historie o tym jak samolot który zaraz wystartuje rozbija się. Tą czynność przerwało mi jednak nieśmiałe chrząknięcie. Zdezorientowana odwróciłam się w kierunku skąd one dochodziło i nie wierzyłam, że po raz kolejny na niego natrafiłam. Dzisiaj, wtedy gdy akurat nie wiem co mam mu powiedzieć on zjawia się już drugi raz.

- Jessica. Jaa.

- Błagam, proszę nic nie mów. Ja muszę to wszystko przemyśleć. - przerywam mu od razu po tym, jak się do mnie odezwał. - Najlepiej chyba będzie jak na pewien czas przestaniesz się do mnie odzywać. Ja naprawdę potrzebuję czasu. - wbrew sobie wypowiadam słowa które ranią mnie jak i zapewne Nathana. Widząc ból w jego oczach jak najszybciej odwracam się w stronę okna.

~~~

Dobitnie zdołowany słowami dziewczyny zacząłem szukać słuchawek w moim plecaku. Jeżeli mam znieść ten lot, nie spoglądając na Jessice czy próbując z nią porozmawiać, muszę zając się czymś innym. A teraz pomóc jest mi w stanie tylko muzyka.

Najpierw potraktowałem Jes przedmiotowo na lotnisku, później oszukiwałem co do mojej osoby, uwierzyłem w kłamstwa tej suki Amandy a teraz po raz kolejny złamałem jej serce, wyjawiając prawdę o wypadku. Z jednej strony ulżyło mi, że odnalazłem dziewczynę której rodzice ucierpieli, ale przyznam szczerze, że inaczej wyobrażałem sobie to spotkanie. Mam ochotę się poddać, bo zdaję sobie sprawę, że ciężko zacząć normalnie rozmawiać z osobą, która miała udział w śmierci jej rodziców jednak zbyt dużo Jessica dla nie znaczy by o niej zapomnieć. Nie chodzi tu jednak o zakochanie czy coś. Po prostu czuję, że ta dziewczyna dużo przeszła w życiu i ma dosyć samotności. Zdaję sobie sprawię, że nie raz ja zranię jednak przyjaźń z nią jest znaczniej silniej pożądana.

~~~

Zaspana otworzyłam oczy, po szturchaniu mnie w ramię. Zdezorientowana spojrzałam na dziewczynę niewiele ode mnie starszą w stroju stewardessy, która z życzliwym uśmiechem poinformowała mnie, że za chwilę samolot będzie lądować. Zestresowana, że jeszcze nie zapięłam pasów bezpieczeństwa próbując usiąść zauważyłam coś niewiarygodnego.  Moja głowa leży na ramieniu śpiącego Nathana. Oderwałam się od niego jak oparzona i nie dowierzałam, że to co przed chwilą zobaczyłam naprawdę się stało. Dobrze, że chociaż Nathan spał i nie wiedział, iż użyczyłam jego ramienia jako poduszki. Zapewne pomyślałby, że wszystko już sobie poukładałam, a prawda jest taka, że nie potrafię jeszcze z nim pogadać. Nie mam do niego żalu za to co się stało. Jest mi przykro wiedząc o tym,gdyż  mi została kochająca ciocia a on nie miał wtedy nikogo. Jednak nadal nie dociera do mnie ten fakt. Nasi rodzice zginęli w tym samym wypadku a przez przypadek dowiedziałam się o osobie, poszukiwanej przeze mnie przez bardzo długi czas po śmierci rodziców.

~~~

 Siedząc w parku, wpatrując się bez sensu w przestrzeń, nadal zastanawiałam się gdzie może być Jessica. Nie wiem ile już tak siedziałam. Może godzinę. Może dwie. Nie liczyłam tego. Brian natomiast nic nie mówił. Dał mi czas dla siebie abym choć trochę uspokoiłam się. Jednak nawet to nie pomagało. Czułam się winna. Zdawałam sobie sprawę, że to przeze mnie. Nie wiedziałam o rocznicy śmierci rodziców Jessici. Jeszcze tak dużo rzeczy o niej nie wiem. Jednak to nie zmienia faktu, że powinnam być teraz przy niej i wspierać ją z całych sił. Mimo ciągłych zapewnień ze strony Briana, wiedziałam, że jestem fatalną przyjaciółką. Plułam sobie za to w twarz. Tylu rzeczy już zawaliłam ale przyjaźni z Jes nie zaprzepaszczę. Będę walczyć do końca i naprawię to, co przez kilka ostatnich tygodni zniszczyłam.

~~~

Wchodząc do domu, nie zdążyłam nawet odłożyć kluczy, bo moja ciocia już mnie tuliła do siebie. Bez zawahania jak najszybciej oddałam ten uścisk. Nie wiem ile w nim trwałam, ale dzięki niemu poczułam się zdecydowanie lepiej. Odważyłam się również, by cicho wyszeptać przepraszam. Dopiero teraz dotarło do mnie jak nieodpowiedzialnie się zachowałam. Ile strachu i zmartwień zafundowałam cioci. A przecież właśnie tego chciałam uniknąć.

- Dziecko, nie masz za co przepraszać. To ja powinnam, za to, że mnie nie było z tobą na cmentarzu przy rodzicach. Wiem jakiego to ważne było dla ciebie a ja tak po prostu o tym zapomniałam. - słowa mojej ciocia zszokowały mnie jak nigdy. Przed chwilą właśnie wróciłam do domu po mojej ucieczce a moja ciocia ma wyrzuty. Ona po prostu jest aniołem.

~~~

-Katie, ja muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć. A raczej zapytać o coś bardzo ważnego. Wiem, że znamy się krótko i... - wypowiedź Briana przerwał mój dzwoniący telefon. Patrząc na niego przepraszająco spojrzałam na telefon i widząc kto dzwoni, jak najprędzej odebrałam.

- Miałam zadzwonić gdy będę wiedziała coś Jessice. Myślę, że powinnyście porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić.

- Czy pani właśnie próbuje mi przekazać, że Jes wróciła? Będę jak najszybciej się da. Proszę nic nie mówić Jessice. - szybko wykrzyczałam do telefonu jednocześnie wstając z ławki. Byłam tak szczęśliwa, że moja przyjaciółka wróciła, ale z drugiej strony obawiałam się czy będzie chciała ze mną rozmawiać. Łapiąc za rękę Briana, zmusiłam go aby wstał i zaczął biec ze mną do domu pani Karen.

Zdyszana wbiegłam do domu jednocześnie delikatnie wpadając na dziewczynę. Na moją przyjaciółkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze :)